Nigdy nie przypuszczałem, że tak mocno pokocham psy. Ja kot z dziada pradziada wiersze pełne uwielbienia będę o nich pisał, pazurami wydrapię wszelkie złe słowa o tych czarownych, szczekających istotach.
Najczęstszym powodem nieśmiałych ludzkich protestów pod adresem miauczkowego zachowania bywają nasze nocne przebieżki po półkach, szafkach i parapetach. Człowiek budzi się i nie jest jak kot czujny i chętny do hulanek tylko zdenerwowany lub jęczący i błagalnie proszący o ciszę. W moim domu tego od dawna nie ma , znaczy budzenia opiekunów śniących głęboko. Taki luksus jak sen głęboki to nie z Miodkiem psem, który staruszkiem jest i jego mózg wyświetla w dziwnych porach różne informacje sprzed wieków. Jak on postanowi być młodym, stróżującym przedstawicielem swego gatunku to wychodzi z łóżeczka i człapiąc robi obchód kątów. Nie wiemy czemu, ale uparcie upatruje bandyty w kącie za lodówką. Węszy intensywnie i w związku z latami przeżytymi nie jest w stanie wykonać dwóch czynności jedna po drugiej. Powinien przestać wciągać nosem powietrze i wrócić do spania. On jednak dalej się wciska w szczelinę niby to opuszczając ją, tkwi w niej do czasu aż go jakaś dobra dłoń nie wysunie i nie odprowadzi na legowisko. Ciągle zapomina, że do obrócenia się potrzebuje dużej, bez mebli powierzchni. A my z Dusią kręcimy się wokół i obserwujemy akcję. Światło się pali, w kuchni pojawiają się inni aktorzy i co ciekawe każdy ma coś do powiedzenia. My sobie gwarzymy, a Miodkowski znowu staje się psem pracującym to dołączamy do niego i w pochodzie maszerujemy. Halinka mruczy, że nie będzie nam piłeczek rzucać, żadnych nocnych atrakcji dostarczać. Na co my zgodnie z koleżanką odpowiadamy, że to ona nas budzi nie my ją. To ona znowu tłumaczy, że musi do psa wstać i celowo go układa do snu tuż za sobą, aby wychodząc z pościeli seniorek przechodził przez nią powodująć u niej otworzenie oczu. No to my radośnie obwieszczamy, że u nas ruch psa też powoduje otworzenie oczu. Ba, nawet z podziwem patrzymy na staruszka, że on takie cuda potrafi czynić. Magik i już. W końcu wyciągnięty z następnej wąziutkiej przestrzeni Miodeczek wyprowadzany jest na dwór. Szybciutko z Dusią siadamy przed drzwiami i oferujemy pomoc. Razem wyjdziemy , to jak pies zechce wejść na drzewo, pokażemy mu na które wejść najłatwiej. Mamy przecież większe od niego doświadczenie i lepiej niż on orientujemy się w terenie. Niestety zostajemy w domu. Czy do nich kiedyś dotrze, że potem siedzimy w przedpokoju, nerwowo liżąc futerka, czekając na powrót pańci i psa. Czy po tak silnych przeżyciach możemy od razu usnąć? Należy nam się coś na uspokojenie. Psy dostają biszkopcika, a my kotykoty parę rzutów myszkami. Zawsze Halince się przy nich humor poprawia. Gryzonie miały na metce wypisane, że są myszami egipskimi. Dlaczego egipskimi nie wiemy, ale fajnie jest łapać egzotyczne stworki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz