wtorek, 12 stycznia 2016

Smutne zakończenie - Frozzy

Smutne zakończenie - 24 grudnia 2015
21 grudnia Frozzy miał się chyba nieźle - męczyła go Tupta. Warczał, wyrywał się - ale pozwalał się obgryzać. Mógł przecież uciec do budki, albo na grzejnik….
Kolejnego dnia był znów spokojny, za spokojny, ale wiecie, jak jest przed świętami, przed końcem roku - gonitwa, w pracy zamykanie tematów, w domu zakupy na kilka dni wolnych…. Do lekarza poszłam z nim w środę. Udało się pobrać krew, w lecznicy został nakarmiony strzykawką. Znów kroplówki, metronidazol dożylnie… W drodze powrotnej w samochodzie zwymiotował…
Zostawiłam do w domu na ulubionym grzejniku, po powrocie z pracy znów nakarmiłam strzykawką…. Po godzinie zwrot… Dałam kroplówkę podgrzewaną, do rana z nim siedziałam… Około północy zszedł z  grzejnika, z trudem go znalazłam w ukrytego kąciku na zimnych płytkach - uciekał już od ciepła. Próbowałam go ogrzewać, około 3ciej rano zwymiotował znów - ciemną żółcią…
Odszedł o 6tej rano w Wigilię.
W wynikach krwi nie było nic istotnego, wszystkie w dolnej granicy normy… Robaki albo malutki organizm nie wytrzymał kilku dni poniewierki w chłodzie i głodzie.
Chciałabym by te historię przeczytali ci, którym zginał mały kotek, poszedł sobie..
Ci, którzy traktują kociaki jak zabawki - znudziła się, wypuszczę, da sobie radę.
Co, którzy oszukują się, że ktoś kotka „ukradł”, bo łatwiej oszukiwać się, że kotek gdzieś jest bezpiecznym, niż przyjąć do wiadomości że spotkał go taki los, jak Frozzy’ego - z winy bezmyślnego opiekuna.


Koszt ratowania Frozzy’ego to 202zł, wpłata 50zł od p.Anny B. z Kielc - bardzo dziękujemy. Resztę pokryjemy z Państwa wpłat na ogóle hasło łódzkie koty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz