Ha, kto najlepszy na złe dni, na czas choroby i braku zdrowia. Kocio Mamrocio. Nikt inny. Słodka kruszyna, Dusieńka co to zawsze grzeczniutka, godzinami głowę zawracała. Miauczeniem domagała się zabaw ze sznureczkiem i piłeczką, a ja jak dobry doktor temperaturę sprawdzałem, mruczeniem usypiałem obolałe jestestwa opiekunów.
Aż się Halinka obawiała, że zarazi mnie kichaniem i bólem głowy. Sam nie wiem skąd mi się ta dobroć brała, ale chyba to cecha wrodzona kotów mądrych. Tak mniemam. Zawsze wiemy jak się zachować. Sytuacja, okoliczności kształtują nasze postawy wobec świata. Po cichu liczymy, że nagroda będzie, może nie natychmiast, może troszkę później, ale będzie. Nasłuchałem się pochwał, słów pełnych uwielbienia chyba na trzy lata.
Aż się Halinka obawiała, że zarazi mnie kichaniem i bólem głowy. Sam nie wiem skąd mi się ta dobroć brała, ale chyba to cecha wrodzona kotów mądrych. Tak mniemam. Zawsze wiemy jak się zachować. Sytuacja, okoliczności kształtują nasze postawy wobec świata. Po cichu liczymy, że nagroda będzie, może nie natychmiast, może troszkę później, ale będzie. Nasłuchałem się pochwał, słów pełnych uwielbienia chyba na trzy lata.
Jaki wspaniały jest nasz Mamrocio. Nie gra, nie zrzuca nic z półek, a przecież mógłby.
No to ja odmrukuję:
-Mógłby, mógłby, ale mu się nie chce. A wy łykajcie te pigułki, zakończcie psikanie, ponieważ tej niebywałej grzeczności to mi starczy jeszcze na dzień, góra dwa dni.
I po chorowaniu. Dusia rozszalała się jak wariatka na balu jakim. Woli jak sunący po podłodze sznureczek nie wydaje dziwnych dźwięków wydobywających się z nosa. Mnie to się nawet podobało. Dzięki odgłosom wiedziałem dokładnie gdzie towarzystwo przebywa.
Trochę mnie wkurzał jękliwy ton mowy Halinki.
-Dusiu, Dusiu ja nic nie widzę przez ten katar. Oczy mi łzawią.
-Co się tłumaczysz kobieto. Pod kołdrę się wsuń, a nie lataj po chałupie. Durnota jakaś cię opętała, że pozwalasz kocicy rządzić.
-Widzisz Mamrociuniu Dusieńka lubi ruch, więc trzeba ją zrozumieć.
-A ja nie lubię gimnastyki i też trzeba mnie zrozumieć. Dopowiadam bardzo cicho.
No, wiesz co -peroruje opiekunka- Jak ty siłowe ćwiczenia preferujesz , to ja twoje sztangi i ciężarki w postaci książek sprzątam rano i ci nie wypominam bałaganiarstwa.
-Ale masz kłopot z tym ustawieniem paru książek, których pewnie byś nie podniosła tak od razu, gdyby pies bardzo stary o nie się nie potykał. Pedantką w dziedzinie porządkowania to ty nie jesteś.
No to się dowiaduje, że przy tylu zwierzętach trzeba wykazywać pewną krótkowzroczność. Inaczej należałoby odkurzać co godzinę posłanka, lężaczki i kanapy. A jak ty byś wtedy Mamrociu sen złoty śnił i ja bach szczotą cię obudziła. Zadowolenie byś ujawnił na kociej twarzyczce ? Wątpię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz