Szło
szosą.
Samochód
zwolnił - skąd mały kot na szosie wśród lasu, z dala od
zabudowań? I jakoś dziwnie idzie, jakby kica?
Samochód
zatrzymał się, kot też. Usiadł. Kierowca wysiadł z samochodu,
powoli, żeby nie spłoszyć, zagadał - kot zaczął rozpaczliwie
miauczeć, ale nie ruszył się z miejsca. Powoli, ostrożnie, ciągle
uspokajająco gadając kierowca zbliżał się do kota. Małe
przerywało płacz na chwilę, przyglądał się bacznie, dreptało
w miejscu - ale nie odchodziło. Ostatnie metry kierowca przebył
w głębokim przysiadzie, napięty jak struna - oczywiście
wewnętrznie - bo tak blisko, żeby tylko w ostatniej chwili nie
uciekło… Nie uciekło, przytuliło się z zaczęło mruczeć.
Kierowca
alergik, do domu dojechał zasmarkany do pasa i zalany łzami,
z kociakiem śpiącym za pazuchą - nie każdy wozi koci
kontenerek w samochodzie.
W
domu dokładniejsze oględziny - małe wyraźnie kuleje na tylną
nóżkę, nie bardzo pozwala jej dotykać - boli? Do lecznicy -
mała miejscowość, mały gabinet, bez rtg lekarz mógł stwierdzić
tylko, że nóżka złamana. Kierowca to kolega z pracy, więc
kolejnego dnia kocię trafiło do nasz, a kolega do alergologa, jego
codziennie leki nie pomogły…
Rtg
- ewidentne złamanie, sprzed kilku tygodni, przemieszczenie,
groźba wytworzenia się stawu rzekomego. „Mój” lekarz waha się
co do operacji - próbować warto, ale przez te kila tygodniu
tkanki się pozrastały, trzeba by w tej malej nóżce wszystko
„pruć”… Może być lepiej, ale na dwoje babka wróżyła...
Mała jakoś się porusza, bawi - czyli samopoczucie ma nie
najgorsze, na pewno ta nóżka boli, ale jak bardzo? Czy po operacji
będzie lepiej? Czy nie skończy się to amputacją?
Amputować
w końcu zawsze można...
Gdybym
miała te kilkaset zł na operację (wiem ile, kilka kotów mi
gwoździowano - może być nawet i 700zł…) nie wahałabym się.
Ale nie mam… Mam za to stado kotów na utrzymaniu i do zasypania
sporą dziurę finansową..
Gwarancji
niby nigdy nie ma, ale pamiętacie Miaukuna? Łapka trochę sztywna,
ale kot sprawny…
I
z jednej strony wierze „mojemu” lekarzowi, ma doświadczenie i
wie, co mówi, i na pewno dobrze radzi… A z drugiej strony -
zawsze ta iskra nadziei….
Na
razie mała zaszczepiona i odrobaczona, te szczepienia są dla mnie
od jakiegoś czasu obsesyjnie ważne, do obsesji
sterylkowo-kastracyjnej szczepionkowa się dołączyła…
W
nocy nie śpię i myślę….
I
wymyśliłam - dziś biorę małą na konsultację do specjalisty
chirurga ortopedy. Zobaczymy co powie…. Nie wiem, jaki będzie
koszt….
Ale
jeśli jest szansa na sprawną łapkę, to chyba warto spróbować?
Jeśli
chcecie i możecie pomóc malej - to bardzo proszę - jak zwykle
na konto FFA Łódź 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, z dopiskiem
Tupta.
PS
- bardzo proszę, nie przepraszajcie, że wysyłacie np.3zł -
każda pomoc jest ważna, a dla mnie każda, nawet maleńka wpłata
do powód do radości - że chcecie pomóc tak, jak możecie, że
ważne są dla Was nasi podopieczni i nasza robota - i bardzo Wam
za to dziękuję.
Ale piękny kotek. Gdyby mój kot nie był jedynakiem chętnie bym go przygarnął.
OdpowiedzUsuńPani Aniu dlaczego nie dostaje na maila ogłoszeń o znalezionych kotach?
OdpowiedzUsuń