opowiedziała Ania
Wtorkowy wieczór 14 lipca - jutro wyjeżdżam na krótki, ale bardzo upragniony i potrzebny mi tygodniowy urlop. Pierwszy tak długi wyjazd do wielu, wielu lat…
Wtorkowy wieczór 14 lipca - jutro wyjeżdżam na krótki, ale bardzo upragniony i potrzebny mi tygodniowy urlop. Pierwszy tak długi wyjazd do wielu, wielu lat…
Telefon
- rude kocię, około półroczne, strasznie miziaste, strasznie
chore - dusi
się, nie może oddychać, nie może jeść, a chce -
strasznie chude. Pani mówi, że dzwoniła w kilka miejsc, ale
telefony mnie odpowiadały…. No to dzwonię do zaprzyjaźnionej
lecznicy, mówię, jaka jest sytuacja, za tydzień wracam, powinna
być podleczona, zabiorę gdzieś (nie wiem jeszcze gdzie, bo nie mam
pomysły na nieszczepionego kota). Lecznica zgadze się przyjąć.
Późnym wieczorem mail i zdjęcia:
„Smarkacz
Ruda jak ją nazwałyśmy z panią doktor. Ma najprawdopodobniej
zapalenie płuc. Jest miziasta i lgnie do ludzi, chce cały czas być
smyrana i noszona na rękach. Niestety ma problemy z oddychaniem,
może komuś uciekła, poszukam czy nikt nie szuka kotki w Zgierzu bo
to tamte rejony. Dałam 200zł w lecznicy, mają się z panią
już kontaktować w sprawie dalszego leczenia, choć jak mówiła
pani doktor antybiotyk powinien wystarczyć. Dziękuję bardzo za
pomoc, bo inni stali i biadolili jaki to biedny kot i zero reakcji.
Zdjęcia nie za dobre bo to ruchliwe kocie, jak tylko widzi rękę to
chce się ocierać. Pozdrawiam Joanna.”
I
to nie półroczne kocię, to dorosła kotka, po prostu taka
drobniusieńka.
W
środę dowiaduję się z lecznicy, że kotka nie je, była
prześwietlana pod kątem tego zapalenia płuc, jest na kroplówkach
i dwóch antybiotych dożylnych. Niewesoło… Dość częsty syndrom
- kot jako tak się „trzyma”, dopóki wie, że musi walczyć,
jak znajduje opiekę, to „trzymanie się” puszcza i wyłażą
różne rzeczy. No i jest w ciąży….. Morfologia i biochemia
prawie w granicach normy, ale wyniki raczej nie najlepsze.
Pojechałam
na ten urlop - poza zasięg telefonów i netu. Trochę odpoczęłam,
ale już mi przeszło, niestety. Ale miało być o kotce.
23
lipca - w czwartek wieczorem, zaraz po powrocie do cywilizacji,
telefon do lecznicy - jest mocno niewesoło, kotka ciągle karmiona
jest na siłę, od wczoraj ma bardzo silną biegunkę - a wiadomo,
co to może znaczyć. Miała pobrany kał na badanie, test nie
wykazał panleukopenii, więc to raczej pierwotniaki - przy jej
stanie też niedobrze… No i martwa ciąża - brzydki wypływ.
Pojechałam do lecznicy w końcu ją zobaczyć - miziasty
szkielecik z futerkiem zlepionym biegunką… Oczywiście, że jest
ciągle myta w lecznicy - ale z niej się po prostu leje….
Martwa ciąża sytuacji nie poprawia, bo kotka się wylizuje i łyka
to, co z niej wypływa - zamknięte koło, które trzeba gdzieś
przeciąć.…
Nie
ma dobrej decyzji, wybór między złym a gorszym - po konsultacji
z dwoma dyżurnymi lekarzami decydujemy się na sterylkę -
usunięcie źródła wewnętrznego zakażenia daje jakąś szansę,
jeśli kotka wytrzyma operację. Z zapaleniem płuc, gnijącymi
płodami i silną biegunką - na pewno nie da rady.
Stan
na dziś - po sterylce, żyje, nadal wymaga karmienia, ma podawane
leki na tę biegunkę. I nadal ciężko oddycha. Ale ma szanse.
Stan
na dziś - dług w lecznicy jeszcze nie wie jaki, boję się spytać
- bo te 200zł już poszło, na badania, leki, hospitalizację….
Trzeba zapłacić za sterylkę i dalsze leczenie z hospitalizacją …
A,
zmieniłam jej imię - na Smarkatkę - więc jeśli ktoś zechce
pomóc, to:.
Fundacja
For Animals Oddział Łódź
40-384
Katowice, 11go Listopada 4
nr
konta nr 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z
dopiskiem - ruda Smarkatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz