Nie pamiętam, czy opisywałyśmy łapanie na Felińskiego. Było to niecały miesiąc temu, złapałyśmy kotkę, dwa kocury i pięć kociaków. Pani karmicielka pokazała nam kotkę, która też do niej przychodzi na żarcie, a mieszka w bloku obok. Przyjrzałyśmy się dokładnie, zobaczyłyśmy majtające cycuszki....
Postanowiłyśmy, że najlepiej będzie jak pozwolimy jej wykarmić maluchy.
A teraz relacja Ewy-mrau:
środa, o8.o7.2o15, ul. Felińskiego - tym razem blok obok
pamiętacie TęCoCycuszkamiMajta?
no więc ona jakieś parę tygodni temu urodziła kociaki
i miałyśmy z hikorą podejrzenie, że to właśnie w bloku obok
a to dziura, do której wchodziła i jej wnętrze
PaniKa została poproszona o kontakt z PanemAdministratorem - bo ma bliżej
PaniKa nie spotkała się z PanemAdministratorem - mimo, że miała bliżej
no więc hikora się z PanemAdministratorem skontaktowała - mimo, że ma dalej
ja na szczęście miałam najdalej, więc nie musiałam się szlajać po Dąbrowie
no więc skontaktowane byłyśmy i posiadałayśmy nr tel. do PanaAdministratora
ale też miałyśmy nr tel. do PaniBasi, która to, jak się szczęsliwie okazało, jest kuzynką Robaka, który na łapanki mnie czasem wozi
no więc mamy już dwa numery
no i mamy jeszcze kontakt do PanaMarka, co drzwi koło PaniBasi ma
no i się umówiłyśmy z hikorą, że do niego pojedziemy w poniedziałek, ten poniedziałek, rzecz jasna
no bo hikora zaczęła mieć paranoję, że te kociaki umrą tam z głodu
no i jak sobie policzyłam ile one (te kociaki) już mogą mieć, to ja też takiej paranoi dostałam
no więc umówiłyśmy się na rano
no i udało nam się spotkać z PanemMarkiem, co drzwi koło PaniBasi ma
no i PanMarek, co te drzwi ma obok PaniBasi, piwnicę nam otworzył
no i zobaczyłyśmy duuużo drzwi zamkniętych na klucz
ale na szczęście tylko dwoje z nich miało dobrą lokalizację
no to zadzwoniłyśmy do PanaAdministratora, co by go poprosić, co by do nas przyszedł
no i PanAdministrator do nas przyszedł
i poszliśmy całą wycieczką do piwnicy
no i okazało się, że PanAdministrator nie ma kluczy od tych pomieszczeń
klucze do tych pomieszczeń ma PanZen, który ze Wspólnoty jest, i którego teraz nie ma, bo jest na działce
nie da się ukryć, że ciarki nam po plecach przeszły
te ciarki na plecy PanaAdministratora przerzuciłyśmy szybciutko
i PanAdministrator się był przejął kociakami
i PanAdministrator zadzwonił do PanZen, który ze Wspólnoty jest, i którego teraz nie ma, bo jest na działce
i PanZen też się przejął i powiedział, że będzie w domu we środę (szczęśliwie dla kociąt, kardiologa miał umówionego)
no i około południa miał przyjechać
więc stawiłam się pod blokiem około 11:oo
zadzwoniłam do PanaAdministratora
- PanZen będzie około 16:oo - usłyszałam w słuchawce
no i się wqrwiłam, bo właśnie straciłam ze dwie godziny na jazdę w tę i z powrotem
zadzwoniłam do hikory, co by chociaż ona już czasu nie traciła
i wróciłam do szkoły
pod blokiem stawiłam się o 16:oo
Hikora i PanZen przyjechali zdziebko później
no i pokazałyśmy PanuZen te drzwi
PanZen poszedł i wrócił z kluczami
z dwojga drzwi, które z hikorą wytypowałyśmy, kluczom poddały się tylko jedne - do magla
no to weszłyśmy
fetor trupi zaatakował nas od progu
cała nasza trójka zaklęła sobie siarczyście
przejrzeliśmy pomieszczenie bardzo pobieżnie
zobaczyliśmy dziurę w ścianie przez którą, z zewnątrz, wchodziła kotka
i wyszliśmy
z hikorą sobie zapaliłyśmy
PanZen nie pali, bo do kardiologa chodzić musi
z pracy przyjechał PanCzerwoneOgrodniczki
no i z nami zapalił następnego
no i powiedziałyśmy Panom, że musimy jeszcze raz tam wejść i spruć taką dyktową ściankę zasłaniającą grzejnik
no i PanCzerwoneOgrodniczki, najpierw podszedł a potem przyszedł i weszliśmy jeszcze raz do trupiego pomieszczenia
PanZen zaczął odrywać płytę po kawałku
szło bardzo szybko, bo konstrukcja była kiepska
kiedy oderwany został ostatni pasek tuż przy ziemi, przy podłodze przebiegł Pierwszy
złapałam
Hikora przejęła w ręcznik
potem do pracy włączył się PanCzerwoneOgrodniczki i kawałki przegniłej płyty ino fruwały
- powolutku, żeby nic nie przygniotło maluchów! - przedarłam się przez odgłosy demolki
jest Drugi!
nie miałyśmy kontenera(!) - majdan został u PanaAn w piwnicy - więc wsadziłam Drugiego i zaraz potem Pierwszego do plecaka
potem znowu następny kawałek dołączył do sterty pod ścianą
jest Trzeci!
no to hop do plecaka
zostało jeszcze tylko przejrzeć dokładnie kąty i zobaczyć co jest w rurach wentylacyjnych leżących luzem na podłodze
no i w jednej z tych rur był Czwarty
no to hop do plecaka
pogrzebałam jeszcze w śmieciach
powyjmowałam różne metalowe profile
popodnosiłam jakieś tam większe szpargały
nie ma już żadnego
już nie pamiętam, w którym momencie znalazłam źródło trupiego fetoru - mocno już zmumifikowane zwłoki dorosłego kota
Hikora zrobiła zdjęcia demolki:
konstrukcja była na całą szerokość pomieszczenia i sięgała mi do oczu (do okienka) - czyli jakieś 1,5o mogła wysokości mieć
1- dziura w ścianie, przez którą kotka wchodziła
3 - rura na której stawała, co by potem zeskoczyć niżej do pudełka(2), w którym się okociła, które było oparte na jakiś szpargałach mniej więcej w połowie wysokości konstrukcji
4 - kocie truchełko
a po lewej, całkiem dobre dwie klapy od bagażnika od Skody (tak powiedzieli PanZen i PanCzerwoneOgrodniczki)
i jeszcze to co zostało po ściance, po prawej postawione
5 - rura, w której siedział Czwarty
wyszliśmy
odetchnęliśmy świeżym powietrzem i papierosem
ustaliłyśmy z Panami, że dostaną się do tego drugiego pomieszczenia i od środka zasłonią wejścia do pomieszczeń
piwnicę dla kotów się zrobi w wieżowcu PaniKa - wstępnie ustalone z PanemAdministratorem
PanAn zawiózł nas do Tropa
postawiłam plecak na stole i zaczęłam wyciągać kociaki
... znowu mnie któreś ugryzło!
a teraz przedstawiam Wam MieszkańcówMagla - foty Hikora robiła
Fela
Ela
podczas łapania ugryzła mnie w palec, bestia!
Mela
Zenek
------------------
przed chwilą dzwoniłam do PanaZen i dowiedziałam się, że był jeszcze w maglu wczoraj wieczorem i przeszukał jeszcze raz kąty
na szczęście już nikogo nie znalazł
jutro wieczorem jedziemy z hikorą łapać kotkę - TęCoCycuszkamiMajta
------------------
reasumując, kociaki nie miały żadnej szansy wydostać się z pomieszczenia
było dla nich za wysoko
jeszcze dzień lub dwa i umarły by z głodu i pragnienia
------------------
wszystkie mają mocno zaatakowane kocim katarem oczy
są odwodnione i jedno z nich miało gorączkę, reszta tylko trochę podwyższoną temperaturę
mają około 6 tygodni i ważą tylko 600-700 g.
dzwoniłam dziś do Tropa - nie potrafią jeść, ale na szczęście są obsługiwalne
zostały odrobaczone i odpchlone wcierką an kark
dostają Unidox i Tobrex
dziś przewożę je do Lecznicy na ul. Adamieckiego - dr Ania z Tropa zaraz idzie na urlop i nie mogę dr Joasi zostawić z 9ma moimi kotami...
a tam będę musiała je nakarmić Convalescence ze strzykawki
------------------
bardzo potrzebna jest dobra karma dla kociaków
bardzo potrzebna jest kassa na ich leczenie
więc jeśli ktoś, coś by mógł, to będziemy bardzo wdzięczni
Fundacja For Animals - Łódź
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - kociaki z Magla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz