Opowiada
Jola
Dziś
przyszła Pani w sprawie Małgosi. Byłyśmy umówione, więc
zawczasu złapałam Małgosię i trochę się opierającą zatachałam
do przygotowanego transportera. Wsunęłam Małgosię, zamknęłam
kratkę i aż się ugięłam pod ciężarem transportera, kiedy
przestawiałam go do pokoju. Zabrałam się do szukania książeczki
i umów adopcyjnych, co pewien czas gadając do Małgosi, żeby się
nie stresowała. W pewnym momencie patrzę na transporter, a tam
wyraźnie widać mordkę... Kacperka, który próbuje łapką
otworzyć kratkę. Okazało się, że Kacper siedział sobie w
transporterku, a ja go nie zauważyłam i dokwaterowałam mu
Małgosię.
------------------------------
Opowiada
Ewa
dość
podobną przygodę, aczkolwiek "w negatywie", miałyśmy z
Edytą
łapiąc zimą na Przędzalnianej
łapki
nam przymarzały do wewnętrznej strony rękawiczek
(to,
jakie to ważne, okaże się w dalszej części opowiadania)
kot
się złapał
postawiłyśmy
klatkę-łapkę i kontener na wielkim stole w zabytkowym maglu
Edyta
przykryła łapkę szmatą
ja
dostawiłam kontener
zaczęłyśmy
dmuchać w koci tyłek
po
chwili uznałyśmy, że kot przeszedł
nie
bardzo już w tej chwili pamiętam skąd się wzięło to nasze
przeświadczenie
oderwałam
przymarznięte do wnętrza rękawiczek paluszki, i po dłuższej
chwili, sztywnymi paliczkami, udało mi się umieścić kratkę w
zaczepach kontenera
przykryłam
kontener szmatą i podniosłam
...
podniosłam i pomyślałam, że ten kot, to jakiś taki chudy jest, a
nie wyglądał
wiedziona
jednak pewną dozą niepokoju, odchyliłam szmatę i zajrzałam
trzy
razy możecie zgadywać co było w środku!
w
środku było pusto
a
ponieważ byłyśmy w posiadaniu dwóch, obszernych rozmiarów, szmat
oczywiście nie zauważyłyśmy, że klatka-łapka nadal ma lokatora!
------------------------------
...
a potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz