Kolejne
dziś - czyli wtorek, 18 sierpień 2015. Nie pisałam -
przepraszam. Ale naprawdę na opisywanie tego, co się dzieje, trzeba
by mi kilku dodatkowych godzin doby, i to codziennie … Bo i
historia Smarkatki, i to miejsce, gdzie łazić nie trzeba, a które
na mocno „rozwojowe” niestety wygląda…
Inne
też…
Najpierw
Smarkatka - będę po prostu przytaczać smsy.
29.07.2015
godz.13.27 -
mamy małe porcje co 2godz, zwrotu póki co nie było, a kupa
gęściejsza - nie było słychać, tylko czuć.
01.08.2014
godz.15.42 - Mila
siedziała przy mnie na kanapie, Kocia patrzyła na nią z wyższością
leżąc w koszyku i miała minę pt. „no też coś”. Kacperek
siedział pod drzwiami do pokoju i patrzył tak zezowato, jak rzadko
kiedy, a jego mina zdawała się mówić: „ja pier...”. Nagle
Mila zerwała się i z sykiem zaatakowała Kacperka, ganiając go po
pokoju. Została deportowana do przedpokoju na piernaty. Muszę w
spokoju wypić herbatkę
01.08.2014
godz.15.46 -
leżenia nie będzie właśnie coś spadło w kuchni - Milka
maszeruje po szafkach, musiałam ją zdjąć.. Chyba zmienię
jej imię na Rumcajsa, bo to straszna rozbójnik jest )))
02.08.2015
godz.17.58 - wszystkich
pogoniła, Kocię też, i śpi na kanapie, gdzie leżę i czytam.
08.08.2015
godz.15.55 - piegowata
Pipi super przytulak zasnęła na moim ramieniu Normalnie hardcore
taki upał, a ona i Feluś kleją się do mnie. Felek dosłownie
przytulił się i wyglądałam jak wilkołak cala w sierści )))
A
potem M musiała pójść na kilka dni do szpitala…. Smarkatka–
Milka – Rumcajs i ostatecznie chyba Pa-Ryżanka musiała zostać
pod opieką sąsiadki, mocno zbulwersowanej dodatkowym awanturniczym
kotem…. By ułatwić je opiekę nad domowym stadkiem, M postanowiła
wpakować rudą do klatki - „wyszła
z klatki zanim ja wyszłam i nie miałam serca aby ja tam wkładać z
powrotem - dyszała jak ryba wyjęta z wody”.
Wczoraj
M wróciła - więc zaraz do niej poleciałam sprawdzić, co z nią
i co z kotką. Okazało się, że kotka sąsiadkę oczarowała,
prowadziła ją do miseczki, tłumacząc, że głodna, przymilała
się - to wielki pieszczoch.
[URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/d60f2c928c3741a0][IMG]http://images68.fotosik.pl/1115/d60f2c928c3741a0med.jpg[/IMG][/URL]
*
[URL=http://www.fotosik.pl/zdjecie/ec3046c15a5210f9][IMG]http://images70.fotosik.pl/1114/ec3046c15a5210f9med.jpg[/IMG][/URL]
Towarzyszyła
nam przy stole - z apetytem zjadła saszetkę, potem deser - w
postaci kawy z lodami - z mojej filiżanki. . Kawa Inka, więc nie
powinna jej zaszkodzić.
Siedziała
z nami długo - najpierw wypucowała się po posiłku, a potem już
było widać, że bardzo zmęczona, oczka się kleiły, ale jak tu
zostawić ludzi - przecież może jeszcze pogłaszczą…
To
już zupełnie inny kot - futerko ładniejsze, wypucowane.
troszeczkę nabrała trochę ciałka, już nie zahacza się o
kręgosłup. Staramy się teraz pozbyć kokcydiów. Ale nadal
chudzinka - dostaje ciągle convalescense, niej więcej 2 saszetki
na 3dni. Mięsko, saszetki - trochę wybredna jest, nie każde zje,
czasem raczy nieco chrupek. No i jej oddech - ciągle ciężki,
widać, jak mocno musi pracować całe ciałko, by zaczerpnąć
oddech…..
G][/URL]
Jeszcze
poproszę o pomoc finansowa dla niej - convalescence to ok.10zł
jedna saszetka, koszt leczenia to w sumie 930zł - 200zł zapłacone
bezpośrednio w lecznicy przez panią, którą kotę znalazła, i
730zł faktura… A na „koncie” Smarkatki - 190zł…
Jeszcze
trzeba będzie zdiagnozować przyczynę tego bardzo ciężkiego
oddechu..
Tak
jak poprzednio -
Fundacja
For Animals Oddział Łódź
40-384
Katowice, 11go Listopada 4
nr
konta nr 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z
dopiskiem - ruda Smarkatka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz