Koty się przyjaźnią. A niektóre się nie znoszą. Zwłaszcza takie, które za długo były jedynakami. Mam taką kocicę - Pusię. Moją pierwszą. Kiedy była jeszcze młoda, przyniosłam do domu młodą kotkę w wieku Pusi. Oczywiście, Pusia zareagowała gwałtownie, syczała na nową, syczała na mnie, była bardzo obrażona, ale po 2 tygodniach zaczęły się gonić i widać było, że już się lubią. Niestety, znalazłam nowej własny dom i Pusia znowu została sama.
Kiedy zostałam domem tymczasowym, Pusia najpierw przeniosła się w wyższe regiony - na szafę. Miała tam miseczki z jedzeniem, z czasem nawet kuwetę. Ale w pewnym momencie "obce koty" zaczęły wdrapywać się wysoko i Pusia straciła swój azyl.
Do dziś jest kotem-samotnicą, bawi się tylko ze mną, inne koty przegania wściekłym sykiem, kiedy podchodzą zbyt blisko. Ma 13 lat i pewnie się już nie zmieni. Zrobiłam jej krzywdę, zabierając wtedy, przed laty, tę kotkę, którą Pusia już polubiła, a potem -stając się domem tymczasowym z zawsze kilkoma kotami. Pusia na 100% wolałaby mieszkać sama.
Dlatego do dziś namawiam ludzi,adoptujących kota - pomyślcie jak najszybciej o drugim. Koty żyjące w parze, czy w trzy znacznie łatwiej akceptują obecność dodatkowego kota, kiedy trzeba się nim nawet na krótko zaopiekować. A same - jeśli nas przeżyją -mają większe szanse na adopcję, bo nie muszą być jedynakami.
Dlatego - jak mówiła Ewa - 3 koty to dopiero KOT.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz