Cud na Rynku czyli Banda Paszczaka
cd. ul. PabianickaNaKońcuŚwiata - 27.o5.2o15
(kontynuacja-> viewtopic.php?f=1&t=166885&start=420 str. 29)
jest taki sobie mały ryneczek tuż przy dwupasmowej ulicy
miłe miejsce
mili ludzie przyjaźni kotom
ale jednak...
ale po kolei
26.o5 - wtorek dostałam sesemesa
czyli pojawiły się maluchy od MatkiKarmiącej
od razu policzyłam i wyszło mi, że wtedy kiedy tam byłam (23.o4.2o15) one właśnie się urodziły
--------------
27.o5 - środa, czyli następnego dnia, świtem bladym pojechałam na wizję lokalną
i wsadziłam aparat pod blachę
są cztery, tak powiedziała PaniKurka
i mieszkają w bardzo niebezpiecznym miejscu, bo jest tam bardzo wąsko i do ziemi daleko
i jeśliby któreś spadło, to już by do mamy samo wrócić nie mogło
--------------
28.o5 - czwartek, czyli następnego dnia, już po zamknięciu ryneczku
pognałam z majdanem i drabiną MirkiemZiarkiemMuchomorkiem
na miejscu czekała jeż na nas _aaaKotyRude2_ czyli Sławka
Mirek wsadził aparat pod blachę
są wszystkie
przystawiłam drabinę
weszłam
wyłożyłam trochę Łiskasa, umazałam sobie nim palce i czekam
MirkoZiarkoMuchomorko stoi dalej i relacjonuje:
- idzie
- nie, cofnął się
- o, idą dwa!
cierpliwie czekam
wreszcie wyłania się bury łepek
wstrzymuję oddech
musi wysunąć się na tyle, żebym mogła pewnie chwycić
boję się jak cholera, bo jak nie trafię, to może się przestraszyć i już nie chcieć wyjść
wreszcie się decyduję... i mam!
wszyscy zaczynamy oddychać
Sławka podstawia kontener
powtarzam operację, ale pozostałe już nie są takie chętne do podejścia
są głęboko schowane pod blachą i od przodu się ich nie wyciągnie
więc Mirek bierze sprawę w swoje ręce
odgina blachę, wsadza rękę i wyciąga następnego
mamy już dwa
zostały jeszcze dwa, które wcisnęły się jeszcze głębiej
Sławka wyciąga z torebki śrubokręt (!) i Mirek odkręca blachę
tym razem do roboty bierze się _aaaKotyRude2_, ale blacha jest twarda i Sławce nie udaje się dosięgnąć kociaków
to całe zamieszanie i hałas powodują, że maluchy wciskają się coraz głębiej
Mirek podnosi blachę i wsadza wielką puchę
MatkaKarmiąca cały czas nas obserwuje i próbuje się dostać do kociaków
z tyłu siedzi już wycięta Ciotka
Sławka wchodzi na drabinę wsadza rękę po samą pachę i wyciąga następnego kociaka
znowu wchodzi na drabinę i próbuje wymacać ostatniego
jest, ale dotyka go tylko czukami palców, więc złapać nie ma jak
schodzi by odetchnąć i pomyśleć
znowy wsadza głęboko rękę
... nie ma
jeszcze raz
... nie ma
i okazuje się, że na końcu podblasza jest mała dziura, taka na trzy palce i najprawdopodobniej kociak w nią wszedł
i mnie się to śniło
śniło mi się, że tam jest dziura i przestrzeń między budkami do ziemi
i, że jakiś kociak może tam wpaśc i nie będzie mógł wyjść
i, że umrze tam z głodu
i, że to wszystko jest do doopy, bo nie mogłam uratować jednego malca!
...
kotka wskoczyła pod blachę pomrukując, ale zaraz zeskoczyła
to mnie utwierdziło w przekonaniu, że to wszystko mogło się sprawdzić
i ryczeć mi się chciało
i qrwa mać, jakie to wszystko niesprawiedliwe!
nigdy jeszcze nie zostawiłam żadnego kociaka
zawsze prułam piwnice i komórki do ostatniej deseczki
i musiało mi się to wreszcie przydarzyć...
i wściekła byłam na siebie
ale akurat w tej konkretnej sytuacji nic więcej nie mogliśmy zrobić
można było jeszcze tylko czekać na cud
...
MirkoZiarkoMuchomorko dostał zlecenie i pojechał
zadzwoniłam do Tropa, że mam trzy malce i, że mogę nie zdążyć przed 2o:oo, i poprosiłam co by dr Ania na nas poczekała
wcześniej Sławka zadzwoniła po TŻ'eta
schowałyśmy majdan między budkami
pożegnałyśmy się z PanemJankiemCoPilnuje i pognaliśmy na Chojny
oto nasz łup
trzy kocurki
a jednym z nich jest Paszczak, ciekawe czy uda Wam się poznać, który to?
--------------
29.o5 - piątek
nie mogłam spać
znowu mi się śniły jakieś kociaki
co sobie przypomniałam o tym czwartym maluchu, to leciały mi łzy
MarkiemIrokezem pognałam zabrać majdan
i czekała na nas niespodzianka
w kontenerach siedział Filemon (starszy, domowy, wywalony kastrat), któremu obiecałam znależć dom i MatkaKarmiąca
oba koty wsadziła ręką do kontenera PaniBułeczka
powiedziała nam też, że kotka wcale nie wskakuje pod blachę, tylko chodzi po ryneczku i nawołuje dzieci
znowu mi się popłakałam
... do doopy to wszystko!
spakowaliśmy majdan i koty i pognaliśmy na ul. Adamieckiego zostawić kotkę
jedziemy, gadamy i nagle Marek mówi:
- Pani Ewo, proszę się odwrócić
ja patrzę, a z IkełowejNiebieskiej wychyla się czarno-biały łepek Filemona
i się rozgląda
a oczy ma jak talerze do drugiego
próbuję się odwrócić i wepchnąć go do kontenera, ale w pasach okazuje się to być za trudne
zatrzymujemy się i upycham go znowu z transporterze (PaniBułeczka nie domknęła drzwiczek, a ja nie sprawdziłam)
Filemon został rezydentem w Tropie
--------------
przez prawie tydzień nie mogłam zajrzeć do zdjęć
nie mogłam też pisać, bo natychmiast dostawałam gulę w gardle
cały czas myślałam o tym czwartym kociaku zostawionym przeze mnie na pewną śmierć...
--------------
o8.o6 - środa
nadszedł dzień, w którym miałam odebrać MatkęKarmiącą po sterylizacji
MirkiemZiarkieMuchomorkiem pognaliśmy
wypuściłam
wsiadłam do samochodu i jeszcze raz spojrzałam na ryneczek
i... mignął mi mały kociak!
pobiegłam spowrotem
zaczaiłam się przy skrzynkach
są dwa!
MatkaKarmiąca pomrukuje i kociaki są wyraźnie zinteresowane
qrwa, czyżby to jej dzieci?!
to ile ona ich miała?
i dlaczego tamte cztery były pod blachą a te dwa są na ziemi?
i dlaczego siedziała z tymi pod blachą, a nie z tymi co na ziemi pod budką były
tysiące pytań ciśnie mi się na usta
jeśli to są jej dzieci, to znaczy, że miała 6 (z tym co wpadł w dziurę) i to byłoby dużo
a może ten co pod blachą nam zniknął po prostu wyszedł i zeskoczył?
i jak to się stało, że przez tydzień nikt ich nie zuważył?
przecież musiały coś jeść!
nie wiem co o tym wszystkim myśleć
ale nic nie wymyślę, dopóki ich nie złapię i nie porównam zdjęć
nie mogę się doczekać rana
znowu mi się śnią jakieś komórki, jakieś kociaki, jakieś trupy
wszystko na raz
--------------
o8.o6 - czwartek
z Markiem umówiłam się na 6:oo
pognaliśmy
zabrałam Joliną klatkę bo zdecydowałam, że będę łapała na sznurek
kociaki są malutkie i mogą mi klatki nie zamknąć
... a może wejdą dwa na raz?
jak weszłam na ryneczek, to od razu zajrzałam pod tę budkę, pod którą wczoraj się schowały malce
ale zaraz zobaczyłam, że spod rybnego wychodzi MatkaKarmiąca, którą wczoraj wypuściłam
(ona podobno w zeszłym roku tam urodziła)
podeszłam bliżej i zobaczyłam szybko cofający się pręgowany pyszczek
czyli są
i mam nadzieję, że obydwa
na zachętę mleko i Łiskas, czyli standart
czekam
palę i czekam
sznurek trzymam
najpierw niepewnie wychodzi cały pręgowany
trochę się boi, ale zapach go wyraźnie nęci
podchodzi do misek
pociągam za sznurek - jest
ręką przkładam szczyla do kontenera
znowu nastawiam
znowu czekam, tym razem zdecydowanie dłużej
palę, gadamy z PanemJankiemCoSprząta
sznurek trzymam
lekko drętwieje
przychodzi CzarnyJajeczny i beszczelnie oszczywa mi klatkę
wreszcze spod budki wyłania się biało-pręgowany pyszczek
przestaję oddychać
PanJanekCoSprząta hipnotycznie wpatruje się w klatkę
malec podchodzi do miski
pociągam i mam drugiego
przekładam
zaczynam oddychać
PanJanekCoSprząta też
dzwonię do Marka
pakuję majdan i czekam
po drodze do Tropa zapraszam go na stację benzynową na kawę
(przy okazji uczę się jak się tę szaloną maszynę obsługuje
PanSprzedawca dziwnie na mnie popatrzył, więc powiedziałam mu, że przecież blondynka jestem
Marek, odwrócony do nas plecami, usiłował nie parsknąć śmiechem)
ale ponieważ na stacji nie można palić, więc parkujemy w jakieś małej bocznej uliczce
wyciągamy fajki, kawę stawiamy na masce
jak na jakimś picnicu, było
nawet ludzie się za nami oglądali...
a kawa okazała się być najdroższą (i wcale nie najlepszą) kawą jaką piłam - 6,5o kosztowała duża!
no, ale czego się nie robi w obliczu cudu...
--------------
po przyjeździe do szkoły natychmiast zaczęłam porównywać zdjęcia
pod blachą znikną nam biało-pręgowany
i to on złapał się pod rybnym
bury spod rybnego musiał wypaść wcześniej
--------------
ewa_mrau
Czytałam na bezdechu. Boże, jak dobrze, że są tacy ludzie.
OdpowiedzUsuńPrzeżycia jak u Hitchcocka
OdpowiedzUsuń