środa, 8 kwietnia 2015

Mamrotek i buty.


Święta były, minęły, a ja zyskałem nowe tytuły. Zasłużone bardzo i skromnie wyznam, że należą mi się na sto procent. Teraz przed imieniem i nazwiskiem mogę sobie wpisywać : Dostarczyciel Uciech Wszelkich, Fantazyjny Twórca Niespodzianek i Ten Co Działa z Rozmysłem i Namysłem.
A ludzie to sobie tylko jakieś mgr lub dr dodają na wizytówkach. Wielkanocna niedziela rano była zimna i mokra. Opiekunowie ubierali się ciepło na spacerek z psami. Okutana szaliczkami Halinka ze zgrozą stwierdziła brak jednego kożaczka. Lewego dla ścisłości dodam.
Gdzie mój but?- pyta.
Tam gdzie go zostawiłaś.- odpowiada jej mąż. 
Nie ma, pewnie go do szafki włożyłeś. 
Ja? - dziwi się ślubny. A po co?
Nie wiem po co, ale ty porządnicki jesteś i biorąc swoje obuwie mojego kozaka niepotrzebnie położyłeś na właściwe miejsce. 
Hm... trzy razy szafeczka przeszukana, a zguby brak. 
Kobiety myślą intuicyjnie i ona od razu wiedziała, że kot jej gdzieś schował ocieplacz na stópki. 
Mamrocia sprawka! Ja ci to mówię. Ze trzy dni nie było żadnego kocurkowego pomysłu i masz. Wymyślił zabawę. 
Taa, ciężkiego kozaka kot ciągałby po mieszkaniu. Za mały jest, aby to zrobić. 
Ty mi nie wmawiaj, że mam nogi jak kajaki. Twoich butów to nie ciąga, nie mają sznurowadeł i są nieporęczne. Zaraz powiesz, że wróciłam wczoraj do domu w jednym bucie.
Nie, co ty poczułabyś brak z powodu zimna, ale może do lodówki włożyłaś , do piekarnika , do łóżka. Ty jak się zamyślisz to bezwiednie robisz głupie rzeczy. 
Halinka latała po mieszkaniu i rozmyślała gdzie ja mam skrytkę, a jej mąż sprawdzał we wcześniej wymienionych miejscach, ba, na klatce schodowej był celem odnalezienia potrzebnego przedmiotu. Przekopał nawet łóżko. Kulturalnie wyrażając sugestię, że śpiąca żona pomyłkowo zamiast miauczącego kota porwała nocą w objęcia martwy przedmiot i tuląc go czule okryła ciepłą kołderką. 
Wersja włamania odpadła z powodu psów, które może nie pogryzłyby złodzieja, ale jednak powitałyby go serdecznie i głośno, więc pobudka murowana. No i na litość boską po co kraść jeden znoszony but. 
Jeden z psów mocno protestował i wyrażał niezadowolenie z powodu opóźnienia spaceru.  On tak ma, że wszystko musi być jak w szwajcarskim zegarku. Halinka, więc szybko włożyła półbuciki na tańce, a nie na zimną trawę i pognali z psami. 
Wrócili i od nowa zabrali się za poszukiwanie. Sprytna opiekunka wczuła się w mój, mamrotkowy tok myślenia i znalazła buta. Dobrze wnioskowała, że przez parę metrów trzymając sznurowadła mocnym chwytem w paszczy przemieściłem rzecz, ale natrafiłem na fotel ze szczebelkami i tam kozaczek utknął, a wyciąganie go ze szczeliny to już nie była taka fajna zabawa i w końcu spać mi się zachciało. 


4 komentarze:

  1. Cóż, jak święta, to i świąteczne atrakcje potrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Mamrotku wszędzie w tym roku święta ciekawe były . My wyjechaliśmy jak zwykle w Bory Tucholskie dwoma stadami . Tym razem dostarczycielem uciech był duży . Wiesz okazało się , że on wykradł mamie dwie zamrażarki naszego kociego jedzenia i my na wyjazd nic nie mamy . Czy oni na tej uczelni muszą tyle jeść i to naszego . Do tego mamusia zdenerwowana wysypała całe opakowanie tauryny na podłogę i okazało się ,. że u nas w Łodzi nigdzie się jej nie kupi . To się ucieszyliśmy , teraz pojedzie do Tesco i kupi wiskacza - będziemy całe święta jeść pychotkę - a co wiem , że to niezdrowe , ale pyszne .
      No i wyszło tatuś wyciągnął taurynę taką dla ludzi bo po cichu z zięciem i synem faszerują się anabolikami - nie wiem co to znaczy , ale ja też jestem kocur i powinienem się faszerować , bo Frid już za stary a Jasiek to jeszcze wypłosz .Mamusia trochę się zdenerwowała , bo to ona dba o odpowiednie żywienie wszystkich w rodzinie a oni mogli przedawkować . No przecież my też czasami jemy jakąś niedozwoloną srokę jak nie widzi . Pod Toruniem tacie zepsuł się samochód i okazało się , że w serwisie naprawią za dwa dni , mamusia stwierdziła , że jak kupił taki szpanerski co ma mu zastąpić - nie zrozumiałem co to to niech sobie radzi sam a ona wynajmie busa i pojedzie z nami do leśniczówki . Na szczęście dzieciaki prosiły o zwiedzenie obserwatorium i wynajęliśmy pokoje w takim starym forcie . Tam na nasz widok o mało nie pomdleli bo takiego tabunu zwierząt nigdy nie gościli . Dziwni ci ludzie , jak się wyprowadzaliśmy to byli zdumieni porządkiem w pokojach . A co my mieszkamy w buszu - koty lubią czystość i porządek i same go pilnują . Nawet kanapy drzemy od ściany . Strasznie fajny ten wyjazd , była piękna pogoda i stale chodziliśmy na spacery . Tam są takie wielkie klatki dla zwierząt więc mieliśmy duży wybieg bez szeleczek . Nawet Alunia zeszła z drzewa i bawiła się piłeczkami . Tylko powiedzcie dlaczego Frid nie znosi świeżego powietrza i ten jego Jasiek też . Pazurami się wczepiali w dywany , żeby ich mamusia nie mogła wygonić z domku . Dziwni ci najeźdźcy , no Frid nasz , ale to jego stado i tak się panoszą , a Fridowi to się wydaje , że mama i maluchy tylko jego . Trzymaj tak dalej Mamrotku , pozdrawiam Pan Kot

      Usuń
  2. Och Mamrotku właśnie się dowiedziałem czego brakuje tym wspaniałym dwunogim kocurom w ich wspaniałych maszynach .
    Mamrotku to my bezjajeczne kocury mamy prawo wylegiwać się : na 10 warstwie ręcznie kładzionego lakieru , wspaniałych błyszczących silnikach i delikatnej skórzanej tapicerce samochodów z segmentu F i F+ . Te piękne Aston - Martiny , Bentleye , Bugatti , Jaguary , Lincolny , Maserati Maybachy i Rolls - Royce - to dla nas . A te pełnojajeczne won na skaje i brudne zaolejone silniki pordzewiałych samochodów pozostałych klas rocznika 2000 . Mają swoje panienki i tabuny kociąt i już dość . Wille i luksus nasze . Pan Kot

    OdpowiedzUsuń
  3. My to musimy kiedyś umówić się na piwo. Pogada się o życiu. Panie Kocie ja mimo braku panienek używam życia na całego. Kocice to marudzą, a bez nich robię co chcę.

    OdpowiedzUsuń