na podwórku są cztery koty:
1. matka rodu Pingwinka, która urodziła jakieś dwa tygodnie temu
2. jej córka Czarnulka w zaawansowanej ciąży
3. jej syn Buras w Białych Skarpetkach
4. kawaler Czarno Biały pokazujący się tylko od czasu do czasu
i nic nie zapowiadało tragedii jaka rozegrała się w niedzielę i w poniedziałek w nocy...
------------------
ul. RudzkaPodLasemJużPrawie, piątek 17.o4.2o14 ok. o9:oo
z majdanem na miejsce przywiozła mnie Zosia siostra Lucyny co tam mieszka
klatkę
miałam jedną, więc postawiłam ją w nieczynnym już podwórzowym kiblu, w
którym koty mają miejsce do spania i tam też dostają jeść
koty pojawiły się dwa: Czarnulka w zaawansowanej ciąży i Buras w Białych Skarpetkach
i się do siebie mizdrzyły
z tyłu widać ul. Rudzką, na której wiele kotów ginie pod kołami pędzących samochodów
potem koty się rozeszły
Buras w Białych Skarpetkach poszedł się pucować pod konstrukcję metalową
a Czarnulka w zaawansowanej ciąży bacznie mnie obserwowała spod maski samochodu
potem Czarnulka w zaawansowanej ciąży poszła sobie gdzieś
a Buras w Białych Skarpetkach zajął strategiczne miejsce pod innym samochodem i się we mnie wpatrywał
żadne z nich nie było zainteresowane wkładką mięsną w klatce
zapakowałam majdan do Lucynkowej komórki i pojechałam do szkoły
------------------
ul. RudzkaPodLasemJużPrawie, sobota 18.o4.2o14 ok. o9:oo
ściągnęłam mapę, co byście mieli wgląd
1 - miejsce łapania
2 - chaszcze trudne do przebrnięcia dzielące domy przy ul. Rudzkiej, ul. Plażowej, ul. Wirowej
3 - garaże mieszkańców ul. Plażowej
4 - familiaki przy ul. Plażowej
klatki już miałam dwie, więc jedna wylądowała w kiblu a druga koło samochodów
kotów nie było
wypiłam kawę z Lucyną i poszłam na spacer - Lucyna z okna widziała obie klatki
postanowiłam się rozejrzeć gdzie matka rodu Pingwinka mogłaby urodzić
zajrzałam do nieczynnej pralni
przejrzałam stertę desek na uboczu
a w międzyczasie cieszyłam oczy świeżą zielenią chaszczy
zajrzałam obiektywem do zamkniętej komórki
a to widok kamienicy przy ul. Rudzkiej od strony chaszczy
zjrzałam pod stertę desek w remontowanym pomieszczeniu
a potem poszłam nad staw kaczki policzyć
(a kto zgadnie jaki to staw, to będzie mógł ze mną przetrzepać dwa zarupiecione garaże - moje typy na kocie gniazdo)
potem wróciłam na podwórko przy ul. Rudzkiej
Czarnulka w zaawansowanej ciąży czekała na mnie siedząc na dachu
nadal gruba była
potem poleciała wzdłuż płotu działki przy ul. Wirowej (poniżej 2 na mapie) by zaszyć się w chaszczach (2)
schowana w wysokich badylach mnie obserwowała
stałyśmy tak całego papierosa
ja nie wytrzymałam pierwsza i poszłam od strony ul. Wirowej
w miejscu gdzie siedziała znalazłam sobie taką oto chaszczową doniczkę
i w tym samym momencie kątem oka zobaczyłam jak włazi w dziurę w starych garażach
należących do familiaków przy ul. Plażowej
a tu Cię mam, pomyślałam
pomyślałam też, że może jako Ciotka poszła odwiedzić matkę rodu Pingwinkę i jej dzieci
poszłam więc na podwórko familiaków
obejrzałam wrota do garaży i wybrałam trzy z wygryzionymi przez wilgoć dziurami tuż nad ziemią
potem porozmawiałam z PaniąCoDoSamochoduWsiadała i z PaniąCoPrzezOknoWyglądała
okazał się, że:
jeden garaż należy do PaniDozorczyni - odpada
drugi należy do PaniCoNaDrugimMieszka - pasuje
a trzeci należał do PanaJackaCoUmarł - pasuje najbardziej
w czasie rozmowy PaniCoPrzezOknoWyglądała zauważyła Czarnulkę w zaawansowanej ciąży wybiegającą z garażu drugiego
no to poszłam do PaniCoNaDrugimMieszka
a to spotkało mnie kiedy weszłam do klatki schodowej:
... fajnie, że takie miejsca jeszcze istnieją!
lekko nadęta PaniCoNaDrugimMieszka powiedział mi, że garażu nie używają od lat ale, że klucz ma mąż co w pracy jest
umówiłam się, że zadzwonię wieczorem i umówimy się na niedzielę rano
obiecała też, że poda mi adres administracji (prywatna kamienica to jest), co bym mogła się dostać do garażu PanaJackaCoUmarł
wróciłam na podwórko przy ul. Rudzkiej
spakowałam majdan do Lucynkowej komórki, wypiłam z nią i z jej Mamą kawę i pojechałam do szkoły
------------------
ul. RudzkaPodLasemJużPrawie, niedziela 19.o4.2o14 ok. o8:oo
dla przypomnienia - dzień WielkiegoMaratonuCoCałeMiastoNaOsiemGodzińSparaliżował
po 2o min. czekania na jakikolwiek autobus (brak informacji na przystanku!) zadzwoniłam do Lucyny
powiedziałam, że będę kiedy ten pierdolnik się skończy
i poczłapałam pieszo do szkoły
ok. 14:oo zadzwoniła Lucyna
- Czarnulka urodziła w kiblu, najprawdopodobniej przed południem, bo PaniMarysiaCoKarmiRano ich nie widziała
- qrwa - mi się wymsknęło i nie zważając na nie skończony jeszcze WielkiMaratonCoCałeMiastoNaOsiemGodzińSparaliżował pognałam na ul. Rudzką
jechałam tam z mocnym postanowieniem, że miot zawiozę do uśpienia
pierwszy raz, qrwa!
przyjechałam
wypaliłam dwa papierosy zanim odważyłam się wejść do tego kibla
łapy mi się trzęsły, a nogi miałam jak z galarety
wreszcie się zmobilizowałam
przed kibelkiem na betonie i na ziemi zauważyłam duże plamy krwi
weszłam i od razu usłyszałam cichutkie popiskiwania
Czarnulka leżała na kawałku fotela w korytarzyku gdzie wczoraj stawiałam klatkę
na podłodze kibelka też było sporo krwi
spojrzała na mnie i po chwili uciekła przez dziurę w ścianie
weszłam do otwartej kabiny
kociaki leżały bez ruchu
popiskiwały prawie nie otwierając pyszczków
przez chwilę stałam jak wmurowana
nie mogłam zrobić kroku, tylko jednego kroku
wyciągnęłam rękę i dotknęłam jedno malutkie ciałko
było lodowate
drugie i trzecie też
ale żyły
wsadziłam wszystkie w cycki i poczułam jakbym sobie wsadziła woreczki z lodem
wyszłam na glinianych nogach
Czarnulka je urodziła, umyła ale potem z jakiś powodów je zostawiła
leżały tak w tym zimnym pomieszczeniu dobre parę godzin
cały mój plan złapania kotki na malucha legł w gruzach
podeszłam do Lucyny i dostałam z nerwów słowotoku
nie bardzo nawet pamiętam o czym mówiłam
potem mi trochę odpuściło
potem zobaczyłyśmy Czarnulkę jak zataczając się poszła znowu do kibelka (klatkę tam zostawiłam)
pomyślałam wtedy, że ona bardzo kiepsko się czuje
potem przyleciały dzieciaki
potem
musiałam im opowiadać o kotach, jak się je łapie, po co się łapie i, że
nie wolno wyciągać maluchów z gniazda, no chyba że od razu łapię się
matkę
potem ustawiłam drugą klatkę przed kiblem
potem dzieciaki przeciągnęły mnie przez chaszcze, bo tam gdzieś ktoś miauczał
a ja szłam za nimi, gadałam i nadal byłam jak przetrącona
a tymczasem w cyckach zaczął się powolny ruch
i głosiki jakby były silniejsze - i już wiedziałam, że ich nie uśpię...
a tymczasem w chaszczach pojawiły się dwa nowe koty
ten KocurDługowłosy (wiem, że nie widać, na słowo musicie mi uwierzyć) był w kolorach brązowo-rudych
i przed chwilą robił dzieci tej Pingwince
porobił, porobił i się zmył
a tymczasem w cyckach drapało i popiskiwało z coraz to większą werwą
Pingwinka upolowała sobie mysz
dzieciaki grały w piłkę
przez podwórko przemknął jak huragan Buras w Białych Skarpetkach
a pod kiblem przy klatce pojawił się OgromnyCzarnyKocur z białą strzałką na nosie
zwabił Go zapach krwi
a Czarnulka jakby się pod ziemię zapadła
a tymczasem w cyckach drapało i popiskiwało z coraz to większą werwą
zadzwoniłam do TejCoWykarmićMaluchyPotrafi - powiedziała, że będzie trudno, ale zrobią wszystko by przeżyły
po kilkunastu minutach przyjechał MążTejCoWykarmićMaluchyPotrafi
majdan nastawiony został na posterunku, czekając na Czarnulkę
w samochodzie podzwoniłam po nocnych Lecznicach, co by kocie mleko kupić
Pod Koniem było - kupiłam
tam też przepakowałam, całkiem już żwawe, maluchy do pudełka po saszetkach
MążTejCoWykarmićMaluchyPotrafi odwiózł mnie do domu
na swoich schodach już będąc zadzwoniła Lucyna:
- PaniMarysiaCoKarmiRano wyszła wieczorem z psem i podeszła do niej słaniająca się Czarnulka i obie zapakowałyśmy ją do kontenera
- potem PaniMarysiaCoKarmiRano złapała Burasa w Białych Skarpetkach i też Go zamknęłyśmy w kontenerze
- a potem do klatki złapała się PingwinkaCoToDzieciMiałaMieć z KocuremDługowłosym
poprosiłam Lucynę żeby natychmiast zawiozła Czarnulkę do Lecznicy Pod Koniem
zadzwoniłam i opowiedziałam co o niej wiedziałam
Czarnulka miała 35 st.
Czarnulka dostała ciepłą kroplówkę i całą baterię zastrzyków
Czarnulka została w Lecznicy
------------------
... dziś o o7:oo zadzwoniła z Lecznicy Pani Doktor:
- kotka odeszła o 4 na ranem, robiliśmy wszystko co było możliwe
- straciła dużo krwi, ale przyczyną zgonu mogło być też zakażenie poporodowe, była ogólnie w kiepskiej kondycji i bardzo młoda
znowu się pode mną nogi ugięły
a ja myślałam, że wyjdzie z tego i wykarmi maluchy...
------------------
- dziś rano Lucyna zawiozła PingwinkęCoToDzieciMiałaMieć z KocuremDługowłosym i Burasa w Białych Skarpetkach do Lecznicy talonowej na ul. Adamieckiego
- dziś rano pojawiła się po prawie dwóch tygodniach nieobecności matka rodu Pingwinka
------------------
bardzo potrzebne jest mleko dla kociąt Dolmilk Cat i Convalescence Support
pozostał też dług w Lecznicy Pod Koniem za ratowanie Czarnulki - 132,oo zł.
więc jeśli ktoś coś może, to bardzo poproszę i bardzo dziękuję
Fundacja For Animals - Łódź
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - koty Ewy
------------------
... mry!
Biedna Kocia Mama ...
OdpowiedzUsuńNapiszcie co z kociaczkami , czy jedzą i jak się czują ...Szacunek dla ludzi , którzy podjęli się odchowania malutkich .
Bardzo trudno jest wychować takie maluchy nawet teraz jak jest mleko dla kociaczków . To ogrom pracy i jako praktyk mogę stwierdzić , że łatwiej jest z niemowlakami , Choćby dlatego , że są większe . Kociątka trzeba karmić co trzy godziny przez całą dobę , po posiłku masować brzuszki i myć / przecierać wilgotną ciepłą szmatką / , kociaczki wymagają temperatury otoczenia ok . 36 st.C . Więc trzeba umieścić je w miejscu dodatkowo ogrzewanym . Ewa je uratowała wkładając za " gors " i ogrzewając .{ Miały szczęście , że jeszcze nie zoperowała swoich i miała gdzie włożyć .Jak ogólnie wiadomo wśród dziewczyn , popularność operacji piersi wzięła się z tego , iż po niej nie trzeba nosić homonta zwanego biustonoszem } .
OdpowiedzUsuńNie wiem jak takie kociaczki reagują na brak mamy jak są w grupie . Moje pozostawione same strasznie piszczały , no to były umieszczane właśnie tam , gdzie u Ewy w specjalnie uszytym nosidełku . Tylko gdzie umieścić całą grupę ?
To wcale nie są żarty , trudno sobie wyobrazić opiekę nad grupą kocich noworodków , osobie która kiedykolwiek wychowała takie kociątko .
Opowieści Pani Ewy , że uspała by cały miot można włożyć między baśnie . Nikt bez sadystycznej skazy , nie jest w stanie podjąć takiej decyzji , o wykonawców też wcale nie łatwo . Trudno uwierzyć , wśród weterynarzy zdarzają się czasami niedouczeni bez wyobraźni , ale sadystów raczej brak .
Tylko co powiedzieć , o tych kobietach , które widziały krwawiącą kotkę i tak obojętnie na to patrzyły czekając , że ktoś przyjedzie i problem przestanie istnieć . Tylko brak empatii , czy skutki zdziczenia obyczajów ? No i te dzieci , jak im wytłumaczą taką obojętność wobec cierpiących zwierząt . W przyszłości też pewnie będą czekały , aż ktoś przyjedzie i rozwiąże problem ze starymi rodzicami .
Tylko czy jeszcze będzie taka Ewa .