czwartek, 2 kwietnia 2020

Po prostu Myszka….


Nie mam pomysłu na tytuł… Nie mam pomysłu na nią…. Chińskowirusowe klimaty, brak sterylek miejskich - tak tak, tak ustaliły światłe władze naszego miasta, mimo środków z budżetu obywatelskiego. Animal Patrol, który odmawia interwencji, bo wg nich schronisko odmawia przyjmowania zwierząt…

Ilu zwierzakom zdołają pomóc fundacje? Wolontariusze tacy jak ja? Kiedy skończy nam się miejsce, pieniądze, siły, w końcu chęć do robienia czegokolwiek w obliczu lekceważenia ustawowego obowiązku przez miasto? Wbrew woli obywateli - bo głosowanie na spory budżet obywatelski w 2018, 2019 i 2020 chyba świadczy o tym, że łodzianie problem i potrzeby widzą. Władze miasta - chyba nie. Okoliczne Zgierz, Aleksandrów, Konstantynów itp. - umieją zaplanować i prowadzić rozsądne działania. Łódź - nie.
Myszka… Sobotni wieczór 2020.03.28, wiadomości o szalejącym koronawirusie… Mało optymistycznie, jestem w grupie tych słabszych. Do kompletu sms od Ani, która mieszka w czymś w rodzaju łódzkiej Pragi i z wielkim trudem sobie radzi:

Kilka tygodniu temu nie zdążyłyśmy zabrać kota w podobnej sytuacji… Proszę o pomoc lecznicę - Ania kotkę przywiezie i zostawi na diagnostyce, lekarze zbadają, ocenią i zadzwonią - podejmiemy decyzję. Nie chcę jechać po nią sama, czas taki, że im bardziej ograniczę wychodzenie z domu i kontakty z ludźmi, tym lepiej. Do lecznicy kicia trafia w niedzielę - wcześniej nie dało rady.

Wieści z lecznicy - kotka je, morfologia i biochemia zadziwiająco dobre jak na stan wychudzenia i odwodnienia, ząbki 12letnie też nie najgorsze. Nie widzi na to „dolne” lewe oko, odrobinę widzi na prawe. Uszka czyste. Podłączona do kroplówki, do odbioru jak najpóźniej wieczorem, żeby wlać nią ile się da. Steryd, bo obrzęk rdzenia, witaminy, antybiotyk, kontrola w czwartek. Będą jeszcze wyniki tarczycy, bo je, a chuda.
Do domu przywiozłam w nocy, zostawiłam w kontenerku, przed nim miski. Wyszła, pobuczała na koty, a ja sobie na nią popatrzyłam… I jakoś nie wierzę, że aż tak wychudła w ciągu ostatnich dwóch dni niejedzenia, a urazów nabawiła się spadając z ławy… Szczególnie, że w tym domu wg Ani były trzy koty i pies, pies umarł dwa tygodnie po właścicielce, dwa koty też umarły.. Nie twierdzę, że ten człowiek znęcał się nad nimi - może po prostu ich nie karmił. Może przewrócił się / usiadł na kocie „skuteczniej” niż na Myszce?

Rano udało mi się sfilmować Myszkę - porusza się z dużym trudem, ale do miski z chrupkami dojdzie - czyli je, nie będę musiała karmić na siłę. Może uda się Wam obejrzeć filmik:
Te plączące się nóżki to nie wynik osłabienia, tylko urazu. Obejrzałam sobie Myszkę dokładnie - bo w lecznicy jedna lekarka przyjmowała, na szybko przekazała mi informacje telefonicznie, druga wydawała z przygotowanymi lekami - więc informacja mocno niepełna.
Myszka coś widzi, i wydaje mi się, że widzi coraz lepiej - porusza się coraz pewniej, lubi jedzonko, i kanapę, ale nie lubi kotów. Na 99% nie słyszy - i nie umiem określić, czy to się zmienia. Jest obolała - głaskać i brać na ręce trzeba bardzo ostrożnie, na szczęście przy kroplówce nie walczy, spokojnie leży - i buczy. Ma guz wielkość małej śliwki w pobliżu prawej pachwinki - poproszę jeszcze o przyjrzenie się temu guzowi. Może tylko przepuklina? W każdym razie trzeba będzie operować….
Lubi siedzieć na kanapie, choć wspina się na nią z wielkim trudem. Lubi na łóżku, co mi się bardzo nie podoba - za daleko ma do kuwety… No i ruszyć się nie mogę, bo zaraz buczy - może coś boli?
No i mam - kolejnego „starocia” - pisałam o Gabi z Narutowicza - „Beznadziejne przypadki” - dzika, ale ma się nieźle, postaram się napisać o niej więcej, o kocurze z  „Miejskiej spychotechniki” - nie widzi, nie słyszy, boi się bardzo - ale apetyt ma. Też chcę o nim więcej napisać. Był jeszcze Świerk w listopadzie zdjęty z drzewa, walka o niego trwała prawie 3m-ce, kosztowała tylko 985zł - dzięki ogromnej życzliwości lecznicy, udała się dzięki wielkiej pracy dt mojej koleżanki, też o nim napiszę - Świerk ma dom.
Choruje też wieczna tymczaska Bajeczka - nerki, dzikuska, szaleństwo z  kroplówkami. I śliczna tri porzucona w centrum miasta… Ani zajęcia, ani wydatków nie brakuje….
Do kompletu dwa dni temu podrzucono dwa koty starej schorowanej karmicielce - jednego ma w domu, drugi, mniej ufny - karmiony w piwnicy. Trzebaby zrobić przegląd, odrobaczyć, zaszczepić, posterylizować - jedno to na pewno kotka….
Pisać zwyczajnie nie mam siły…
Więc konto - 71 1020 2313 0000 3802 0442 4040, Fundacja For Animals Oddział Łódź, 40-384 Katowice, 11go Listopada 4, dopisek do wpłat - koty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz