Mówiłem, że zdrowy do grobu nie pójdę. Mówiłem. To o co ten cały zamęt i lęk ? Nie rozumiem. Wyniki mi się pogorszyły. Jest gorzej niż przed braniem leków. Z badań wynika, że powinienem raczej żegnać się ze słoneczkiem i wiatrem, mdłym okiem spoglądać na świat, a ja Dusię gonię , seks uprawiam, od czasu do czasu pojadając smaczne kąski.
Nie chudnę, nie kaszlę, oddycham pełną piersią i co mi zrobią mądre doktory i kompletnie skołowana Halinka? Siedziała wczoraj w stuporze jakimś z czterema, pokrytymi literkami i cyferkami karteczkami i widziałem, że miała ochotę czarne znaki poprzestawiać, zaczarować je, a te ani drgnęły , zamienić miejscami się nie chciały . Pomyślałem złośliwie, że mocarza strugała, tego nie wolno, to wolno , a tu proszę bezsilna jak najlichszy robaczek. Hm.. pokazałem jej co znaczy wobec losu. Ja mały kotkot Mamrotek. Nie wiem czy to porównanie do robaczka, który z szybkością i ruchem się nie kojarzy najtrafniejsze jest. Opiekunka posiedziała, pomedytowała i działa, analizuje gdzie błąd popełniła w moim żywieniu, że tak mi się źle zrobiło. Już ma listę odżywek, które nam zakupi po uzgodnieniu z lekarzem. To dopiero będzie życie. Wespół zespól ze strzykawką. Nadzieja w doktorze od zwierząt, który po lekturze książek o dziwnych kocich chorobach może powiedzieć, że ten typ tak ma. Douczać się będzie z powodu mojego schorzenia mimo studiów i kursów różnych. Spisek farmaceutyczny poległ w zarodku. No bo jakby leki były złej jakości to przecież nowy pies nie miałby już dobrej krwi , a miał gorszą niż ja. A Kierownik Inną zwany nie przypominał sobie szczenięcych lat po tych witaminkach z pokarmem spożywanych. Oby tylko nie wymyśliła jakiegoś złego oka i uroków na mnie rzuconych. Zmusi mnie przecież wtedy do chodzenia z czerwoną kokardką. Matko kochana! Musiałbym się kryć przed znajomymi. Dziką różę zmuszony jestem spożywać, ale gdyby kto pytał co jem, to mogę powiedzieć, że mięsko i wcale o kwiatuszku nie wspomnieć. Czy kto słyszał o kocie zjadającym pachnące płatki? Też nie słyszałem, ale są takie. Ja i Duśka. Kocica profilaktycznie ów zapewniający długie życie specyfik dostaje, a ja niby mam być dowodem, że on działa leczniczo. Przytoczę wam fragment dialogu :
Nie chudnę, nie kaszlę, oddycham pełną piersią i co mi zrobią mądre doktory i kompletnie skołowana Halinka? Siedziała wczoraj w stuporze jakimś z czterema, pokrytymi literkami i cyferkami karteczkami i widziałem, że miała ochotę czarne znaki poprzestawiać, zaczarować je, a te ani drgnęły , zamienić miejscami się nie chciały . Pomyślałem złośliwie, że mocarza strugała, tego nie wolno, to wolno , a tu proszę bezsilna jak najlichszy robaczek. Hm.. pokazałem jej co znaczy wobec losu. Ja mały kotkot Mamrotek. Nie wiem czy to porównanie do robaczka, który z szybkością i ruchem się nie kojarzy najtrafniejsze jest. Opiekunka posiedziała, pomedytowała i działa, analizuje gdzie błąd popełniła w moim żywieniu, że tak mi się źle zrobiło. Już ma listę odżywek, które nam zakupi po uzgodnieniu z lekarzem. To dopiero będzie życie. Wespół zespól ze strzykawką. Nadzieja w doktorze od zwierząt, który po lekturze książek o dziwnych kocich chorobach może powiedzieć, że ten typ tak ma. Douczać się będzie z powodu mojego schorzenia mimo studiów i kursów różnych. Spisek farmaceutyczny poległ w zarodku. No bo jakby leki były złej jakości to przecież nowy pies nie miałby już dobrej krwi , a miał gorszą niż ja. A Kierownik Inną zwany nie przypominał sobie szczenięcych lat po tych witaminkach z pokarmem spożywanych. Oby tylko nie wymyśliła jakiegoś złego oka i uroków na mnie rzuconych. Zmusi mnie przecież wtedy do chodzenia z czerwoną kokardką. Matko kochana! Musiałbym się kryć przed znajomymi. Dziką różę zmuszony jestem spożywać, ale gdyby kto pytał co jem, to mogę powiedzieć, że mięsko i wcale o kwiatuszku nie wspomnieć. Czy kto słyszał o kocie zjadającym pachnące płatki? Też nie słyszałem, ale są takie. Ja i Duśka. Kocica profilaktycznie ów zapewniający długie życie specyfik dostaje, a ja niby mam być dowodem, że on działa leczniczo. Przytoczę wam fragment dialogu :
Czy ty nie uważasz, że Mamrociowi schudła głowa. Taka maleńka mi się wydaje, chora.-pyta Halinka.
Jak mu mogła głowa schudnąć? Przecież głowy nie chudną. - odpowiada przytomnie jej mąż.
No ja nie wiem, nie wiem. Od smutku może się zmniejszyć. - ciągnie myśl opiekunka.
No to uważaj żebyś z tego powodu swojej nie straciła, bo ciągle jakieś katastroficzne wizje snujesz, a to smutne jest. - zdecydowanym tonem komentuje trzymający mnie na kolanach pańcio.
Końcowe zdanie ma oczywiście Halinka.
Ja poważnie pytam, a ty jak zwykle sobie pokpiwasz.
Mamrotku, grunt, że Ty się dobrze czujesz - kota się leczy, nie wyniki. I obyś się czuł świetnie jak najdłużej. A Halinkę gorąco pozdrów.
OdpowiedzUsuńMamrotku , może w laboratorium Panie pomyliły próbki . Grunt , że nie chudniesz i masz dużo sił - reszta się wyjaśni .
OdpowiedzUsuńMamrotku co z Tobą.Wszyscy u nas trzymają za Ciebie i Twoje zdrowie zwinięte łapki , aż nam pazurki kaleczą poduszeczki .
OdpowiedzUsuń