niedziela, 20 listopada 2016

Jedziemy oddać holter.

Jedziemy do kardiologa. Wcześniej jedziemy, bo zatankować auto trzeba. Zajeżdżamy na benzynówkę po drodze. Pytam TŻ-ta, znając stan finansów, czy nie zapłacić kartą. Zawsze to kot-ówka w dłoni zostanie.
- Idź ty, bo mnie na Aśkę nie przyjmą karty - powiada.

Ja zaś w tankowaniu dobra jestem i nawet mam mocną głowę. Ale nie tyczy się to benzyny.


Więc dreptam. Pytam tylko TŻ-ta jakie to stanowisko by wiedzieć o czym gadam. Czekamy poza tym w kolejce, więc nie spieszę się.
Janusz coś gada:
- Powiedz, że odwrotne do 10.
Włażę do sklepiku dzierżąc już wyciągniętą kartę w dłoni. Jesteśmy prawie sami. Ja, wysoki pan przy ladzie, pan za ladą obsługujący wysokiego i miła pani co na mnie zerka. 


Gadam więc, że mąż tankuje i, że to stanowisko odwrotne do 10. Pani leci do okna.
- To szpakowaty niski pan?
(gdyby Janusz wiedział, że niski!)
- Ekhem.
- 118 złotych poproszę.
- Niemożliwe.

Ręka mi się z kartą cofła szybciusio. Forsy brak, to by tak nie zaszalał.
- To nie on.
Za mną kolejka. Wysoki pan zerka przez okno, sprzedawca jeden i drugi zerka przez okno. Ja się nijak dopchać nie mogę. Regały i wysoki mi zawadzają.
Wysoki rzuca:
- Opel czy ford?
Matko jedyna, takie pytanie do mnie? Jak ja gór/dółą się nie wyznaję. Ale ogarniam się.
- Opel.
- To będzie 11, 🍡180 złotych.

...
Ręka mi znów się cofła. Jeszcze szybciej niż przy wcześniejszej kwocie. No poszaleli na tej stacji.
- To nie on - seplenię i płonię się jako ta dziewoja blondynka. Noż ile można kartę ratować.
- No to ja nie wiem. No to ja pójdę do męża.
Ale facio mój wlazł sam i oznajmił, że jeszcze nie… zatankował, bo ktoś przed nim ablucje za wielkie w aucie robi. A stanowisko jest 10 i tam będzie.
Padło podwójne uff.
Ja i pani sprzedawczyni odetchnęłyśmy. Pani sprzedawczyni nawet raczyła zwrócić mu uwagę, że my tu wszyscy w loterię gramy i już dwa razy mało co sponsoringu bym nie zrobiła obcym faciom. Wysoki wychodzi, choć wcześniej stał wiernie kibicując mym poczynaniom.
Stoję, obracam plastik w dłoni i czekam by odpowiednie stanowisko pokazało się w stacjowych komputerach. Radosne jest oznajmiło, że jesteśmy już zabezynowani.
- 218 złotych.
Weszło mi już w krew wybałuszanie ócz korali. Cofnięcie karty też szybsze było niż błysk światła. Noż szlag, co się dzieje?
- To nie on.
- Ale to to stanowisko.
- Ale to nie on!

Dyskusję uciął wchodzący TŻ-et. Radośnie bełkocze, że znudził się czekaniem i podjechał pod inne s-tankowisko.

A podobno ja jestem blondynka...
Zapłaciłam.
Pojechaliśmy.
Tam już na mnie czekali, bo holter był innym mocno potrzebny.
ASK@1.11.2016


obrazek z: http://www.obrazki.jeja.pl/243545,tymczasem-na-stacji-benzynowej.html, 29.11.2o16, godz. 11:4o

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz