opowiedziała Ewa
PKP ZajezdniaParowozówNaKońcuŚwiata - 19.09.2015
- o4:45 pobudka
- o5:15 zapakowane majdanem pod sufit auto zajechało pod dom
- o6:oo jesteśmy na miejscu, w środku nieco później
jesteśmy we trzy - Sławka, Iwona i ja
a wokół KrzepcyFaceci w RoboczychUbraniachUmazaychiSmarem
wszechobecnym smarem
smar nawet w powietrzu wisiał...
i niepokojem zaczęło pachnieć wokół - to panowie zaczęli się martwić o swoje koty
- bo my tu o nie dbamy i karmimy
bez nich to by nas tu szczury zjadły!
kotów cała chmara, wyłaziły z kanałów i z pod lokomotyw - duże i małe
rozstawiłyśmy sprzęt i się zaczęło
ale to nie wszystko
bo trafił się nam bonusik
a było to tak:
okazało się, że oprócz trójki trzymiesięcznych kociaków, jest jeszcze taki trzytygodniowy miot
(jeden już się złapał - różowy niezawiązany kontener - foty brak)
ale nikt nie wiedział gdzie jest
może tu, a może tam
na szczęście pojawił się PanRycho-KociNaczelnik i powiedział, że widział jak kotka przenosiła jedno małe
to to poszliśmy tam, do piwnicy znaczy
tam to dopiero smarem capiło!
PanRycho-KociNaczelnik fachowo zaczął przeszukiwać pomieszczenie (na szczęście małe)
my też się tam kręciłyśmy
przy drzwiach stało pudło ze szmatą porządnie nasączoną smarem
zajrzałam, bo wydawało mi się, że tam jakiś ruch zauważyłam - ale nie, na dnie była tylko szmata
już mamy wychodzić, kiedy PanRycho-KociNaczelnik mówi:
- jest kociak!
no i był rzeczywiście
czarny, jak ta szmata usmarowana wszechobecnym smarem
(PanRycho-KociNaczelnik nie był w stanie powiedzieć, który z kotów, to matka - 6burych+1czarny)
no to wyjęłam i do cycków przecisnęłam
potem zajęła się nim Sławka i też przycisnęła
a potem wpadła na genialny pomysł, i tobołek z podkoszulki sobie zrobiła, co by ręce uwolnić
potem umyłyśmy czarne od smaru ręce...
potem zostawiłyśmy klatkę w kanciapie KrzepkichFacecetów w RoboczychUbraniachUmazaychiSmarem
potem zaniosłyśmy urobek do Pertierni
potem czakałyśmy na Ankę
i na PanaZenka, co Joliną klatkę miał zawieźć do Joli Dworcowej (od popołudnia łapie na działkach)
Anak była pierwsza, więc się spakowałyśmy (bonus wylądował w plecaku)
i do Lecznicy na ul. Adamieckiego pognałyśmy
bonus okazał się dorodną, trzytygodniową dziewuchą - 350g.
zostawiłam, mając nadzieję, że któryś tej piątki to matka
w okolicach południa zadzwonił telefon z Lecznicy - 4 kocury i 1 kotka
trochę mleka w cyckach jeszcze ma, ale poród odbył się już dawno (czyli matka tych trzymięcznych)
no to niewiele myśląc wsiadłam do PanaZenka i pognałam po bonsa
po drodze wykonałam milion telefonów w poszukiwaniu kogoś, kto by wykarmił, lub matki karmiącej - może być kocia... - mówiłam
nie znalazłam
w Lecznicy za całe 65,oo zł.wzięłam na krechę kocie mleko, strzykawki i bonusa i do szkoły pognałam
mamy już za sobą dwa karmienia i dwa odsikiwania i dwa masowania brzuszka i dwa spacery
przedstawiam Wam Czarną Konstancję
w Lecznnicy:
pierwszy spacer po moim zawalonym papierami komputerowym biurku:
drugi spacer w wyłożonej filcem służącym do drukowania, ogromnej metalowej wannie do moczenia papieru:
... zeezool, zeezool!
... zeezool, zeezool!
-------------
jutro, równie wcześnie, ciąg dalszy łapania - 2 dorosłe i trzy kociaki
mam nadzieję, że będzie wśród nich matka Czarnej Konstancji
bo jeśli nie, to będę szukała albo matki karmiącej (może być kocia...), albo kogoś kto by się podjął wykarmienia
a może już jest ktoś chętny?
-------------
i na koniec prośba wielka:
jeśli by ktoś coś mógł, to będę bardzo wdzięczna
Fundacja For Animals - Łódź
71 1020 2313 0000 3802 0442 4040
z dopiskiem - koty Ewy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz