W kociarni.
Nie będę pisać, że mi serce pękało,
ani że chciałabym wszystkie zabrać, bo to nieprawda.
Koty są inne niż psy.
Nie rzucają się na siatkę, nie
miauczą przeraźliwie, zachowują majestatyczny spokój.
Ale – w pierwszym boksie, do którego
weszłam zwróciła moją uwagę piękna pingwinka.
Mam słabość do pingwinów.
Przykucnęłam, a ona podeszła. Pogłaskałam lśniące futerko,
pogadałam z wolontariuszką; dowiedziałam się, że mogę ja wziąć,
ze jest młoda i ma na imię Emma.
W drugim boksie był kot poniekąd
znajomy.
Nasza koleżanka znalazła go na
przystanku tramwajowym w czasie spaceru z dzieckiem.
A więc Puszek.
Wielki, puchaty, przymilny.
Zupełnie jak mój Kacper, jak Zuzia
mojego syna czyli koty z okolic mojej działki.
To samo super miękkie futerko, to samo
zachowanie. Podszedł, dał się pogłaskać, pozwolił się wziąć
na ręce, nieśmiało zamruczał.
A ja go tam zostawiłam.
No bo mam już trzy koty.
Bo Kacper po wzięciu Lalki chorował
cztery miesiące.
Ale boli mnie to, że go tam
zostawiłam. Kto go tam zauważy?
Nie jest kociakiem, nie ma oryginalnego
umaszczenia, nie przypomina rasowego kota.
Jest zwyczajny- biało bury.
I tak to wygląda. Mam słabość do
pingwinów, ale to Puszek złamał mi serce.
Dawno temu byłam w Domu Małego
Dziecka.
Pouczono nas, że nie wolno dzieci
przytulać, brać na ręce, że możemy tylko rozmawiać. Wyjaśniono,
że pracownicy to co innego, a takie „ciocie”, które przychodzą
raz, robią więcej szkody niż pożytku.
Zapomniałam o tym.
Ktoś się oburzy, że porównuję
dzieci z kotami – a jednak – nadzieja na dom jest taka sama.
Na człowieka, który już zawsze
będzie kochał i nigdy nie porzuci.
Proszę, bardzo proszę, jeśli ktoś
myśli o kocie idealnym, takim, który zawsze będzie chciał się
miziać, nich zajrzy na Marmurową i zapyta o Puszka.
Bo inaczej czeka mnie rozwód...
oj tam, Kacper już chorował nie będzie , bo wie o co chodzi,
OdpowiedzUsuńweź Puszka, spełnij marzenia
Kacperek bardzo ciężko chorował w kocięctwie, miał wodę w płucach, ledwo przeżył... Po przyjściu Lalki zaczął chorować i chorował i chorował, znowu okazało się, że wyniki do kitu, było podejrzenie białaczki ( testy na szczęście ujemne), przeszliśmy kurację uodparniającą... To było w tym roku. Boję się ryzykować...
OdpowiedzUsuńNo i jest jeszcze TŻ, dla którego trzy koty to za dużo...
Puszek w tygodniu został adoptowany. Szczęście domowe hikory uratowane! :-)
OdpowiedzUsuń