niedziela, 12 stycznia 2014

Śnieżne Malce

napisała anskr
No widzę, że się nie wykpię - pojawiła się notka o Śnieżynce, wypadałoby początek napisać, jakoś tak logika nakazuje.
Więc - popłudnie, czwartek 2014.01.09. Chwila przerwy w pracy, odbieram maila od Ewy „kociaki wyciągnięte ze szkolnej fosy - trójkolorowa dziewczynka, białe z czarnymi łatami - chłopaki. Foty gówniane bo z telefonu. Macie jakiś pomysł?”
Foty faktycznie mocno takie sobie, ja w lekkim amoku, dopatrzyłam się tylko parki, dzwonię po ludziach, szukam miejsca. Znajduję z wielkim trudem, wiadomo, wszędzie pełno, po pracy pędzę do Ewy…. i dostaję kontener z trójką białasków.
- Jak to trzy, skąd trzeci? Miały być dwa!!
- Jakie dwa, pisałam o trzech, na zdjęciach są trzy!
No są trzy, trzeba się zająć trzema. Jadę do lecznicy, ciągle dzwonię po drodze, ale upychając dwa wyczerpałam już swoje pomysły i rezerwy przyjaciół. Jeszcze liczę na cud….
W lecznicy wraz z lekarką (CC, jeśli jeszcze się nie domyśliliście) oglądam w końcu maluszki w całości. Śliczne, czyściutkie, ewidentnie domowe, ktoś wywali do tej fosy, nie pierwsze zresztą, chyba rok temu były trzy małe burasie - Wróżki, trafiły do Jolibuk. Kilka domowych dorosłych też Ewa stamtąd wyciągnęła….
Kociaki - prawie całe białe, Trixie - kolorowy ogonek i czapeczka, kilka łatek przy ogonku, Mrozek - ciemny ogonek i czapeczka, Szronik - jak Mrozek + czarny kubraczek. Mówię, że mam dt dla dwóch, CC myśli, siada i dzwoni, w końcu znajduje coś na bardzo krótko - więc pojedzie tam trikolorka, trikolorek jest mało, ma największa szansę na szybką adopcję. Uffff - wielkie dzięki, dziewczyny.
CC ocenia malce na 3mce z małym kawałkiem, odrobacza, szczepi, daje książeczki zdrowia. Pstrykamy zdjęcia, na szybko, żeby jakieś były - kociaki mają te dt naprawdę awaryjne, trzeba szybko mieć materiał do ogłoszeń.
Tri będzie odebrana z lecznicy, ja z chłopakami jadę na Radogoszcz. Zmęczona jestem, drugi dt jest przy Placu Reymonta, będą jutro na Radogoszczu, mogą kociaka od Lucynki odebrać - no i dwa zostają na razie u Lucynki, jeszcze trochę fotek, i do domu do komputera - poobrabiać, poogłaszać.
Najpierw maile - no i ten od Justyny o Śnieżynce z wycieraczki… Proszę o zdjęcia, dołączę do ogłoszeń, może znajdzie się szybko dom w Łodzi, może jakiś tymczas, przywieziemy ją. U Justyny naprawdę tragedia… Dzwonię do Lucynki, mówię, jak wyszło - Lucynka zgadza się na to, by dwa chłopaki u niej zostały, a na ten Plac Reymonta - dać pannę Śnieżynkę.
Zdjęcia obrobione, ogłoszenia porozsyłane gdzie się da, idę spać - chyba to już piątek…..
Dla porządku to, co napisałam o trójce z fosy:

Śnieżne Malce - bielutkie, czyściutkie i piękne - spadły w chłodny wieczór do fosy przy ASP w Łodzi. I pewnie jak płatki śniegu zginęłyby nocą, gdyby nie jakaś uważna dusza - usłyszała koci płacz, poszła szukać w chaszczach fosy…..
A może inaczej? A może ktoś po prostu wyrzucił kocięta?
W każdym razie trzy białe Malce na razie teraz są bezpieczne - i bardzo szukają ciepłych domów dla siebie. Były w lecznicy, zostały zaszczepione i odrobaczone, dostały książeczki zdrowia - i już wiemy, że mają ok.3-3,5 miesiąca. I że kochają być głaskane i przytulane, i  zdecydowanie lepiej się czują w przytulnym mieszkaniu niż w zimnej i wilgotnej fosie.
Oto one


Piękna i delikatna trikolorka Trixie


Przystojny i ciekawski Szronik


Uroczy pieszczoch Mrozek z białym pędzelkiem na ogonku




W piątek praca, po pracy zwykła bieganina, nic się nie dzieje (tfu tfu). Mail od Justyny ze zdjęciem - faktycznie, jak „od kompletu”, tylko ciut starsza. Już po przeglądzie lekarskim, wszystko ok. Śnieżynka.
Sobota - standardowe szaleństwa domowo-porządkowe, wieczorem planujemy jechać do Justyny. Jakieś telefony i maile o kociaki, oddzwaniam, gadam, odpisuję. Ktoś chce rudą dziewczynkę (Calineczkę - z opowiadanka Brzydkie Kociątko), ale ta jest już w domu. Wysyłam szylkretki, gadamy sobie miło przez telefon, a może mamy jakieś małe kocurki? Bardzo chcieliby kotka już, mają wszystko przygotowane, wolny weekend. Wysyłam Śnieżne Malce, Kazika i Leona, mówię o Śnieżynce, że taka sama jak Mrozek, ale dziewczynka, że wieczorem będzie w Łodzi. Pani myśli, potem dzwoni, że umówiła się na wizytę u Lucynki, i potem mnie zawiadomi, bo może chłopaki, może dziewczynka. Delikatnie namawiam na dwa Malce, w rodzinie jest dwójka dzieci, ale mąż się nie zgadza.
Ruszamy z dt do Justyny - niech się poznają. Po drodze oddajemy Ewie kontener, odwozimy ją do domu z worem karmy, dostajemy od niej przesyłkę dla Moniki. Jedziemy do Moniki, oddajemy przesyłkę od Ewy, bierzemy przesyłkę dla Justyny. Zajeżdżamy do domu Smerfika i Allegry zabrać kontenerek, chwilę pogadać (świeżo upieczeni kociarze uwielbiają chwalić psoty swoich kotów - tu „tylko” choinka i dwie doniczki), i w końcu ruszamy.
Telefon od Lucynki:
-  Aniu, ci Państwo przyjechali we czwórkę, nie mogli się zdecydować, córka ponegocjowała z tatą, i zabrali oba, więc może tę małą przywieź do mnie? Ogłoszenia już dałam, może ludzie będą dzwonili….
-  Super, właśnie jadę, za jakieś dwie godziny będę u Ciebie, pamiętaj, że jeszcze tri i Kazik z Leonem, wyślę Ci smsem telefony do nich.
Za chwilę telefon od Państwa:
-  Pani Aniu, zabraliśmy oba, one tak ładnie spały przytulone do siebie, potem razem się bawiły, szkoda nam było rozdzielać, no i dzieci chciały, i mąż się zgodził. Umówiłam się z p.Lucynką, że jutro do niej zadzwonię i opowiem, jak się u nas czują. Śliczne są, i taki miłe, ten biały tylko czeka, żeby wskoczyć na kolana.
-  Już wiem od Lucynki, bardzo się cieszę, myślę, że to bardzo dobra decyzja. I bardzo prosimy o dobre wiadomości i zdjęcia.
No to pozostaje tylko dojechać do Justyny, zabrać koteczkę, zawieźć ją do Lucynki, porobić zdjęcia i ogłoszenia. Ze zdjęciami najtrudniej, koteczka zupełnie wyluzowana, tylko krótką chwilę spokojnie posiedziała w koszu z ciekawością obserwując psa, zwiedziła pokój, i ruszyła do zabawy - no i mam zamazane zdjęcia kota w ruchu…
Reszta w opowiadanku o Śnieżynce.
A, ogonek i łatki Śnieżynki są takie jakby niebieskawe, i jakby trochę szylkretowe. Niebieski szylkret?

Miałam kończyć, ale właśnie zadzwoniła Lucynka (niedziela 2014.01.12 g.12.30) - państwo byli w schronisku po małego kotka, nie znaleźli, dostali telefon, zadzwonili, tam dostali kolejny telefon - i właśnie jadą Śnieżną Pannę poznać. Lucynka co prawda szykuje obiad dla gości, ale… Na razie nie wiem, co dalej - ale bardzo dziękuję, dziewczyny.
Niedziela, 14.52 - Śnieżynka pojechała - jej opiekunką będzie pani w średnim wieku, za dwa tygodnie zostanie zaszczepiona, za jakieś dwa miesiące wysterylizowana.
Adopcje błyskawiczne - jedną tylko miałam szybszą, rudego kociaka o imieniu Sleepy.
Wszystkim zaangażowanym baaaardzo dziękujemy - bez Was nie dałoby rady.

I poproszę wszystkich o wielkie kciuki - za domek dla Trixie, i za to, by wszystkie kociaki były szczęśliwe.
Pewnie napiszę o najszybszej adopcji - może uda się krótko?
Wszystkie kotki już w nowych domach!

2 komentarze:

  1. Cieszę się ,że chłopaki tak szybko znalazły swój dom. Myślę,że będzie im tam dobrze. Wrażliwi ludzie, którym żal było rozdziela braci będą dobrymi opiekunami. Zresztą dają dobry przykład swoim dzieciom więc i one w przyszłości nie będą prawdopodobnie obojętne na krzywdę czy nieszczęście innych. Podobają mi się tacy ludzie więc z czystym sumieniem oddałam im kociaki. Na następny dzień (zgodnie z umową)dzwonili zapewniając mnie ,że z kociakami wszystko OK. Ładnie jedzą, korzystają z kuwety, bawią sie, rozrabiają. Czyli faktycznie wszystko ok. Koty szczęśliwe i jak twierdzą opiekunowie oni też. I to chyba najważniejsze. Trzymajcie się chłopaki i dzięki Aniu za to co robisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna dziewczynka Trixie też ma dom - jeszcze raz wszystkim zaangażowanym dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń