No widzę, że się nie wykpię - pojawiła się notka o Śnieżynce, wypadałoby początek napisać, jakoś tak logika nakazuje.
Więc - popłudnie, czwartek 2014.01.09. Chwila przerwy w pracy,
odbieram maila od Ewy „kociaki wyciągnięte ze szkolnej fosy -
trójkolorowa dziewczynka, białe z czarnymi łatami - chłopaki.
Foty gówniane bo z telefonu. Macie jakiś pomysł?”
Foty faktycznie mocno takie sobie, ja w lekkim amoku, dopatrzyłam
się tylko parki, dzwonię po ludziach, szukam miejsca. Znajduję z
wielkim trudem, wiadomo, wszędzie pełno, po pracy pędzę do Ewy….
i dostaję kontener z trójką białasków.
- Jak
to trzy, skąd trzeci? Miały być dwa!!
-
Jakie dwa, pisałam o trzech, na zdjęciach są trzy!
No są trzy, trzeba się zająć trzema. Jadę do lecznicy, ciągle
dzwonię po drodze, ale upychając dwa wyczerpałam już swoje
pomysły i rezerwy przyjaciół. Jeszcze liczę na cud….
W lecznicy wraz z lekarką (CC, jeśli jeszcze się nie
domyśliliście) oglądam w końcu maluszki w całości. Śliczne,
czyściutkie, ewidentnie domowe, ktoś wywali do tej fosy, nie
pierwsze zresztą, chyba rok temu były trzy małe burasie -
Wróżki, trafiły do Jolibuk. Kilka domowych dorosłych też Ewa
stamtąd wyciągnęła….
Kociaki - prawie całe białe, Trixie - kolorowy ogonek i
czapeczka, kilka łatek przy ogonku, Mrozek - ciemny ogonek i
czapeczka, Szronik - jak Mrozek + czarny kubraczek. Mówię, że
mam dt dla dwóch, CC myśli, siada i dzwoni, w końcu znajduje coś
na bardzo krótko - więc pojedzie tam trikolorka, trikolorek jest
mało, ma największa szansę na szybką adopcję. Uffff - wielkie
dzięki, dziewczyny.
CC ocenia malce na 3mce z małym kawałkiem, odrobacza, szczepi, daje
książeczki zdrowia. Pstrykamy zdjęcia, na szybko, żeby jakieś
były - kociaki mają te dt naprawdę awaryjne, trzeba szybko mieć
materiał do ogłoszeń.
Tri będzie odebrana z lecznicy, ja z chłopakami jadę na
Radogoszcz. Zmęczona jestem, drugi dt jest przy Placu Reymonta, będą
jutro na Radogoszczu, mogą kociaka od Lucynki odebrać - no i dwa
zostają na razie u Lucynki, jeszcze trochę fotek, i do domu do
komputera - poobrabiać, poogłaszać.
Najpierw maile - no i ten od Justyny o Śnieżynce z wycieraczki…
Proszę o zdjęcia, dołączę do ogłoszeń, może znajdzie się
szybko dom w Łodzi, może jakiś tymczas, przywieziemy ją. U
Justyny naprawdę tragedia… Dzwonię do Lucynki, mówię, jak
wyszło - Lucynka zgadza się na to, by dwa chłopaki u niej
zostały, a na ten Plac Reymonta - dać pannę Śnieżynkę.
Zdjęcia obrobione, ogłoszenia porozsyłane gdzie się da, idę spać
- chyba to już piątek…..
Dla porządku to, co napisałam o trójce z fosy:
Śnieżne
Malce - bielutkie, czyściutkie i piękne - spadły w
chłodny wieczór do fosy przy ASP w Łodzi. I pewnie jak płatki
śniegu zginęłyby nocą, gdyby nie jakaś uważna dusza -
usłyszała koci płacz, poszła szukać w chaszczach fosy…..
A może inaczej? A może ktoś po prostu wyrzucił kocięta?
W każdym razie trzy białe Malce na razie teraz są bezpieczne -
i bardzo szukają ciepłych domów dla siebie. Były w lecznicy,
zostały zaszczepione i odrobaczone, dostały książeczki zdrowia -
i już wiemy, że mają ok.3-3,5 miesiąca. I że kochają być
głaskane i przytulane, i zdecydowanie lepiej się czują
w przytulnym mieszkaniu niż w zimnej i wilgotnej fosie.
Oto
one
Piękna
i delikatna trikolorka Trixie
Przystojny
i ciekawski Szronik
W piątek praca, po pracy zwykła bieganina, nic się nie dzieje (tfu
tfu). Mail od Justyny ze zdjęciem - faktycznie, jak „od
kompletu”, tylko ciut starsza. Już po przeglądzie lekarskim,
wszystko ok. Śnieżynka.
Sobota - standardowe szaleństwa domowo-porządkowe, wieczorem
planujemy jechać do Justyny. Jakieś telefony i maile o kociaki,
oddzwaniam, gadam, odpisuję. Ktoś chce rudą dziewczynkę
(Calineczkę - z opowiadanka Brzydkie Kociątko), ale ta jest już
w domu. Wysyłam szylkretki, gadamy sobie miło przez telefon, a może
mamy jakieś małe kocurki? Bardzo chcieliby kotka już, mają
wszystko przygotowane, wolny weekend. Wysyłam Śnieżne Malce,
Kazika i Leona, mówię o Śnieżynce, że taka sama jak Mrozek, ale
dziewczynka, że wieczorem będzie w Łodzi. Pani myśli, potem
dzwoni, że umówiła się na wizytę u Lucynki, i potem mnie
zawiadomi, bo może chłopaki, może dziewczynka. Delikatnie namawiam
na dwa Malce, w rodzinie jest dwójka dzieci, ale mąż się nie
zgadza.
Ruszamy z dt do Justyny - niech się poznają. Po drodze oddajemy
Ewie kontener, odwozimy ją do domu z worem karmy, dostajemy od niej
przesyłkę dla Moniki. Jedziemy do Moniki, oddajemy przesyłkę od
Ewy, bierzemy przesyłkę dla Justyny. Zajeżdżamy do domu Smerfika
i Allegry zabrać kontenerek, chwilę pogadać (świeżo upieczeni
kociarze uwielbiają chwalić psoty swoich kotów - tu „tylko”
choinka i dwie doniczki), i w końcu ruszamy.
Telefon od Lucynki:
- Aniu, ci Państwo przyjechali we czwórkę, nie mogli
się zdecydować, córka ponegocjowała z tatą, i zabrali oba,
więc może tę małą przywieź do mnie? Ogłoszenia już dałam,
może ludzie będą dzwonili….
- Super, właśnie jadę, za jakieś dwie godziny będę u
Ciebie, pamiętaj, że jeszcze tri i Kazik z Leonem, wyślę Ci
smsem telefony do nich.
Za chwilę telefon od Państwa:
- Pani Aniu, zabraliśmy oba, one tak ładnie spały
przytulone do siebie, potem razem się bawiły, szkoda nam było
rozdzielać, no i dzieci chciały, i mąż się zgodził. Umówiłam
się z p.Lucynką, że jutro do niej zadzwonię i opowiem, jak się u
nas czują. Śliczne są, i taki miłe, ten biały tylko czeka, żeby
wskoczyć na kolana.
- Już wiem od Lucynki, bardzo się cieszę, myślę, że
to bardzo dobra decyzja. I bardzo prosimy o dobre wiadomości i
zdjęcia.
No to pozostaje tylko dojechać do Justyny, zabrać koteczkę,
zawieźć ją do Lucynki, porobić zdjęcia i ogłoszenia. Ze
zdjęciami najtrudniej, koteczka zupełnie wyluzowana, tylko krótką
chwilę spokojnie posiedziała w koszu z ciekawością obserwując
psa, zwiedziła pokój, i ruszyła do zabawy - no i mam zamazane
zdjęcia kota w ruchu…
Reszta w opowiadanku o Śnieżynce.
A, ogonek i łatki Śnieżynki są takie jakby niebieskawe, i jakby
trochę szylkretowe. Niebieski szylkret?
Miałam kończyć, ale właśnie zadzwoniła Lucynka (niedziela
2014.01.12 g.12.30) - państwo byli w schronisku po małego kotka,
nie znaleźli, dostali telefon, zadzwonili, tam dostali kolejny
telefon - i właśnie jadą Śnieżną Pannę poznać. Lucynka co
prawda szykuje obiad dla gości, ale… Na razie nie wiem, co dalej
- ale bardzo dziękuję, dziewczyny.
Niedziela, 14.52 - Śnieżynka pojechała - jej opiekunką będzie
pani w średnim wieku, za dwa tygodnie zostanie zaszczepiona, za
jakieś dwa miesiące wysterylizowana.
Adopcje błyskawiczne - jedną tylko miałam szybszą, rudego
kociaka o imieniu Sleepy.
Wszystkim zaangażowanym baaaardzo dziękujemy - bez Was nie dałoby
rady.
I poproszę wszystkich o wielkie kciuki - za domek dla
Trixie, i za to, by wszystkie kociaki były szczęśliwe.
Pewnie napiszę o najszybszej adopcji - może uda się
krótko?
Wszystkie kotki już w nowych domach!
Wszystkie kotki już w nowych domach!
Cieszę się ,że chłopaki tak szybko znalazły swój dom. Myślę,że będzie im tam dobrze. Wrażliwi ludzie, którym żal było rozdziela braci będą dobrymi opiekunami. Zresztą dają dobry przykład swoim dzieciom więc i one w przyszłości nie będą prawdopodobnie obojętne na krzywdę czy nieszczęście innych. Podobają mi się tacy ludzie więc z czystym sumieniem oddałam im kociaki. Na następny dzień (zgodnie z umową)dzwonili zapewniając mnie ,że z kociakami wszystko OK. Ładnie jedzą, korzystają z kuwety, bawią sie, rozrabiają. Czyli faktycznie wszystko ok. Koty szczęśliwe i jak twierdzą opiekunowie oni też. I to chyba najważniejsze. Trzymajcie się chłopaki i dzięki Aniu za to co robisz.
OdpowiedzUsuńŚliczna dziewczynka Trixie też ma dom - jeszcze raz wszystkim zaangażowanym dziękuję :)
OdpowiedzUsuń