opowiada ansk
Persy - piękne koty. I kłopotliwe
- długie delikatne futerko wymaga ciągłej pielęgnacji,
codziennego rozczesywania, inaczej filcuje się w twarde dredy. Kot
nie da rady pielęgnować futerka bez pomocy człowieka. Oczy trzeba
przemywać, ciekną z nich łezki brudząc i sklejając futerko.
Płaską buzia można jeść z wygodnej miseczki, ale upolować
sobie myszkę? Zresztą, koty myszek raczej nie jedzą.
W każdym razie pers w domu to spory
„kłopot” dla właściciela - wymaga sporo czasu.
A pers na wolności? Nie da sobie
rady. Futerko szybko zbije się w twardą filcową zbroję
ograniczającą, a potem prawie uniemożliwiającą ruchy - kot nie
da rady np. uciec
przed niebezpieczeństwem. Widziałam
kiedyś persa zgarniętego z ulicy z mocno zdeformowaną sylwetką -
myśleliśmy, że powypadkowy krzywo pozrastany - do czasu
ostrzyżenia / ogolenia / ściągnięcia sfilcowanego futerka. To ono
trzymało go w nienaturalnej pozycji. U innego po ogoleniu
ujawniły się jakby nieregularne nacięcia na skórze - dredy
rozrywały skórę przy ruchach… Wyobrażacie sobie, jak taki kot
cierpi?
Do tego wrażliwe nerki, chyba w ogóle
dość delikatne zdrowie.
|
Shirin |
Jednym słowem - pers „na
wolności” to kot bez szans. Dzikich persów nie ma, więc jeśli
persopodobnego kota widzicie, ratujcie go jak najprędzej, dla niego
każda chwila jest na wagę życia…
Pierwsze persy, jakie spotkałam w
moim „kocim” życiu to biały szynszylowy Gumiś znaleziony na
jakimś parkingu i szylkretowa Shirin. Zdjęcia Gumisia nie mam….
Pojechały do Warszawy. Wychudzone, zagłodzone - nie udało się
uratować…
Potem pamiętam dwa
|
morelowa |
przerażone z
jakiejś pseudohodowli - ogromnego morelowego i brzoskwiniową
trikolorkę - były w znajomym dt, jakoś w transporcie tylko
pomagałam. Zdjęcia też nie są moje, a autorstwa tego dt. Oba
znalazły dobre domy.
Kolejna szylkretka - Yeshim -
bardzo mnie nie lubiła, nie pozwoliła się dotykać, musiałam
uważać na pazurki i ostrożnie podawać jedzonko, ale nowych
opiekunów pokochała natychmiast.
|
brzoskwiniowy | |
I jeszcze - sierpień 2012 -
staruszek Szafir - mieszkający wraz z burą Nuną, też stareńką,
w opuszczonym mieszkaniu - ma dom. Nuny burasi nie udało się
uratować - zabił ją stres….
No i dwa ostatnie, tegoroczne - rudy
persik Król Słońce (marzec 2013) i niemłoda Persja (kwiecień
2013).
Jakoś na początku roku p.Ania
zadzwoniła, że na opuszczonej posesji, którą mija po drodze do
pracy, widuje rudego persa. Nie wie,
|
Yeshim |
czy kot ma dom, wygląda nie
najgorzej, ale poczęstowany karmą bardzo chętnie ją zjada. Trochę
zbyt chętnie jak na domowego… Nie podchodzi blisko, pogłaskać
się nie daje. Tak na wszelki wypadek p.Ania zaczęła regularnie
zostawiać mu jakieś jedzenie, i rozpytywać sąsiadów. Okazało
się, że właściciel domu i kota zmarł, dom zamknięto, kota po
prostu wystawiono na podwórko. Czasem karmią sąsiedzi, generalnie
„jakoś” sobie radzi. P.Ania nie byłaby sobą, gdyby to jej
wystarczyło. Dalej karmiła kotka (ciągle nie
|
Szafir | |
dawał się złapać)
i obserwowała - wyglądał coraz gorzej, nawet przez futerko,
już mocno oklapnięte i brudne, widać było, że chudy.
W jakiś weekend zaparła się, poprosiła sąsiadów o
nie-karmienie, spędziła kilka godzin w plenerze i kota złapała.
Trafił do lecznicy - badanie krwi,
wyniki na szczęście w normie, chudy, ale nie tragicznie, młody -
około roczny. Ponieważ oprócz przeziębienia nic mu nie dolegało,
apetyt i humor dopisywał, szybciutko zrobiliśmy ogłoszenia - bo
koty
|
Szafir i Nuna |
zdecydowanie lepiej zdrowieją i czują się w kochającym domu,
niż w najlepszej lecznicy.
No i od razu rozdzwoniły się
telefony - młody, miły, piękny persik. Część chętnych
rezygnowała natychmiast po informacji, że kotek wykastrowany,
pozostałe osoby poddane zostały wnikliwej weryfikacji - niestety
wśród zainteresowanych przygarnięciem pięknych, atrakcyjnych
kotów często zdarzają się ludzie, dla których zwierzak ma być
tylko elementem dekoracji pasującym do koloru kanapy
|
Król Słońce |
(autentyczne),
a nie żywym, wymagającym czasu i troski domownikiem.
Kot pojechał prosto z lecznicy do
p.Patrycji - miała persa w domu rodzinnym, wie, jak się takim
puchaczem opiekować. I jest tam szczęśliwy - nosi piękne imię
Karat. To wiadomość z maila „kotek
ma się dobrze. Jest strasznym rozrabiaką i obżartuchem, nie lubi
się czesać ale cierpliwie to znosi. Jest kochany i wspaniały,
uwielbiany przez wszystkich domowników i całą rodzinę”.
Miesiąc później - w kwietniu -
|
Król Słońce Karat |
|
ta sama p.Ania wypatrzyła z koleżanką jasnego persa na podwórku
przy Gdańskiej. Ciepło było, ale wiadomo - pers nie ma za dużo
czasu na ulicy. Pojechałam, podwórko typowe - łódzka studnia,
nieprzyjemna, zawalone wejście do piwnicy. Na oknie pierwszego
piętra siedział biały puchacz - znaczy, ma dom, może spaceruje
po podwórku, może uciekł i już wrócił. Uspokojona zadzwoniłam
do p. Ani - to nie ten kot, tamten pers siedzi w piwnicy, czasem
wychodzi, siedzi skulony, rusza się powoli, ludzie od przypadku do
przypadku coś rzucą do jedzenia. Oj, niedobrze.
|
Persja | |
Pojechałam z łapką
- kot tkwił przy wejściu do piwnicy nieruchomo, ale nie pozwalał
do siebie podejść - chował się. Ani zawartością klatki łapki,
ani karmą w miseczce nie był zainteresowany. Widać, że brudny i
skołtuniony, oczy zaropiałe… Po kilku dniach udało się go
złapać p.Ani - ręką, już nie uciekał ani się nie bronił…
Standardowo, lecznica, badanie krwi
(nerki!!), golenie. W płat filcu zdjęty z grzbietu trudno było
wbić igłę… Kotka, lat nie mniej niż 6-8, może nawet więcej,
ząbki w ruinie, koci
|
Persja |
katar, mocno ropiejące oczka,
niewysterylizowana, trochę głucha, chuda. Ale wyniki krwi na
szczęście w normie.
W domu tymczasowym u Kasi poczuła się
zupełnie swobodnie - natupała na psa, który próbował się
przywitać - wyciągnęła łapki do przodu, jakby chciała się
przeciągnąć, i natupała!!!! Kota zignorowała, jego miskę uznała
za swoją. Ułożyła się na kanapie i pozwoliła głaskać.
Wieczorem poszła spać do łóżka pod kołdrę. Początkowo nie
chciała załatwiać się
|
Persja |
do kuwetki, wolała podłogę, potem
przekonała się do żwirku i z podłogi korzystała tylko w chwilach
niezadowolenia - np. po podaniu tabletek. Długo dochodziła do
zdrowia - katar niby znikał, potem i wracał, bywało, że nie
chciała jeść i trzeba było karmić strzykawką - rewanżowała
się omijaniem kuwetki.... Ogólnie dama z charakterem - potrafi
bardzo wyraźnie pokazać, co się jej nie podoba.
Jeszcze remont ząbków i sterylka, i
w końcu można było
|
Persja |
pomyśleć o szukaniu domu stałego - tym
ostrożniej, że kot niemłody i dość charakterny.
Trafiła fajnie - młodzi ludzie
szukali spokojnego persowatego kota dla mamy. Panie pokochały się
od pierwszego wejrzenia - właśnie Kasia dostała aktualne zdjęcia
damy.
Morał?
Ratujmy persy. Niech na widok
bezdomnego persa zapala się nam czerwone światło. Ratujmy
wszystkie koty, ale domowe o normalnej sierści mają jakieś szanse
przeżyć
|
Persja |
|
na wolności - persy - nie. Zbijające się w twardą
zbroję futerko nie da im szansy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz