Opowiada ansk
Myszka
staruszka, kulejąc na tylne łapki i powłócząc resztką ogonka
jesienią 2009 przyszła do garażu starszego pana, po miesiącu
jakoś się pozbierała, za to pan musiał iść do szpitala. Rodzina
zajmie się domowymi zwierzakami, ale kot garażowy poradzi sobie
sam… Więc jest u mnie od 2009.12.22. Myszka jest po operacji
ząbeczków i przepukliny, ma 2/3 ogonka, w dodatku złamane w dwóch
miejscach, krótki pękaty kadłubek i krótkie krzywe nóżki. Nie
lubi kotów, boi się ich, za to uwielbia ludzi - takiego
pieszczocha nie spotkałam. Jednocześnie to paskuda (z urody) i
pokraka - z figury. I wredota - warczy i próbuje lać inne koty, w
tym ponad 2x większego Kafla - jeśli ma człowieka za plecami.
Mnie też karci, bo pogłaskałam nie tak.
Bez ludzkiego „zaplecza”
- boi się kotów, krzyczy, kiedy do niej podchodzą, przewraca się
na boczek broni łapkami. Na kanapę ani na łóżko nie wskoczy, za
to jak się już wciągnie - próbuje przegonić wszystkie
pozostałe zwierzaki. Zachłanna egoistka.
Myszka
jest stareńka, nawet nie robiłam jej ogłoszeń, nie licząc na to,
że takiego kotka wyadoptuję - ot, pożyje sobie u mnie, może nie
w komforcie (Kafel i inne koty), ale w cieple, niegłodna, czasem
pogłaskana, pośpi w łóżku…..
Jakoś
na początku października 2010 zadzwonił ktoś prosząc o
pożyczenie klatki-łapki. Zginął kot, został zlokalizowany, ale
nie daje się złapać ręcznie. Państwo podjechali, zagrypiona
przez okno pstryknęłam pilotem, wzięli łapkę z samochodu, kota
złapali, przyjechali klatkę oddać. W samochodzie nie miałam
miejsca, poprosiłam o przyniesienie do mieszkania. Wchodzi pani,
przekazuje mi klatkę, patrzy na koty, patrzy na drepczącą Myszkę
- przecież to jest nasza Balbinka!! Kotka z działek!! Ciężko
pobita wiele lat temu, ojciec znalazł ją płaczącą w śniegu, dwa
kilometry piechotą leciał do weta, potem rehabilitacja, laserki…
Został charakterystyczny koślawy chód i połamany ogonek. Czy mogę
przyjechać z rodzicami, żeby ją też obejrzeli?
Przyjechali,
potwierdzili. Jeszcze porównywaliśmy zdjęcia - Balbinka =
Myszka.
Ma
ponad 13-14 lat, urodziła się i mieszkała na działkach na Stokach
przy Chmurnej, jako jedna z niewielu kotów oswoiła się, zimą 2001
udało się ją uratować po pobiciu - pan niósł ją po śniegu
2km do weterynarza, potem długa rehabilitacja - i powrót na
działki.… W 2003 ocalała z akcji masowego trucia kotów..
Zniknęła latem 2005, kiedy państwo wyjechali na urlop, zamiast
tradycyjnie spędzić go na działce. Szukali, ale kto znajdzie
działkowego kota..
Pojawiła
się jesienią 2009 na Rogach, biedna i wychudzona - od 2005
przewędrowała na krzywych chorych nóżkach ponad 4km…. Miała
wielkie szczęście, że nie dopadł jej jakiś pies, agresywny
kocur, samochód, zły człowiek - ona przecież nawet biegać nie
potrafi, na żadne drzewo nie ucieknie, z trudem wskakuje na niskie
łóżko..….
Państwo
intensywnie myśleli nad zaopiekowaniem się Myszką-Balbinką, sami
mają 6 kotów, spokojnych i przyjacielskich.
Przez
kilka kolejnych weekendów Myszka miała gości - z nowym pakietem
zdjęć, na których widać połamany ogonek. I miałam ważenie, że
tym razem Myszka poznała starsza panią - przydreptała, kazała
się wziąć na kolana i nie chciała zejść.
12
listopada 2010 Myszka wróciła do swoich opiekunów - pojechała do
domu, nie na działkę. Zadomowiła się błyskawicznie, okupuje
kolana, śpi na poduszce przy odzyskanej pani - jest szczęśliwa.
dowiedziałam się, że Myszka ma się dobrze, rządzi w domu :)
OdpowiedzUsuńSmutne wieści od ansk:
OdpowiedzUsuńMyszka jednak nie żyje..
Dziś zadzwoniła córka tych państwa w zupełnie innej sprawie.
Myszce siadła wątroba, miesiąc walczyli....
Cholera..