Słyszę szuranie koło zlewozmywaka –
co się dzieje?
Spod szafki wychodzi Kacper z błogą
miną, siada na puchatej dupince i szeroko się oblizuje
- ale dobre!
- Kacper, nie wolno jeść śmieci! Masz jedzonko w misce!
On wie lepiej. Samodzielnie zdobyte
ości lepsze. A kości od kurczaka! Mniam!
Nagle okazuje się, że trzeba pilnować
talerza, niezależnie od zawartości. Nie wolno zostawić kanapki i
iść po herbatę, bo Kacper zdąży się poczęstować. Nawet jeśli
to wegańska pasta z fasoli. Małemu nie robi różnicy. Duża je,
więc pewnie to dobre. W szafce zlewozmywakowej nie może być
"tylnych drzwi".
Uczymy się, że zostawianie
maselniczki na wierzchu to zły pomysł.
Gdy moczę grzyby lub fasolę zostawiam
na noc schowane lub szczelnie przykryte – bo Kacper...
Przygotowanie obiadu stało się
okazją towarzyską, bo obok mnie siedzą dwa kocurki i drą dzioby
-daj! Daj!
Więc pokazuję: to jest cebula, tego
koty nie jedzą, nie, ziemniaków tez nie, paprykę podstawiam pod
noski, aż kotki otrząsa, ale nie odstępują; bo a nuż Duża
wyciągnie coś dobrego!
Miluś, spokojny kocurek dotychczas przychodził do kuchni gdy czuł mięso. Teraz jest zawsze. I wspina
mi się po nodze i woła – co tam masz? Pokaż!
No i księżniczka Myszka, która nigdy
nie była zainteresowana moimi kuchennymi działaniami; ta sama
Myszka, która czasami... ewentualnie... chudą posiekaną
wołowinę... Siada i woła – daj!
Miałam grzeczne koty. Teraz mam
Kacpra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz