piątek, 20 grudnia 2013

Koty warsztatowe

opowiada ansk
Mam samochód. Więc jeżdżę co jakiś czas do warsztatu samochodowego, właściwie stale tego samego. Kilka dni temu (19.12.2013) byłam tam bardzo rano, przed pracą, zostawić samochód na przegląd. Pod drzwiami mieszkania właścicieli siedziała czarna kotka w obróżce przeciwpchelnej, głośno i zdecydowanie domagając się otwarcia drzwi. Miała nacięte jedno uszko…. Przypomniało mi się, że kiedyś ją już spotkałam. Zajrzałam na kocie forum:

wtorek, 17 grudnia 2013

Brzydkie kociątko

opowiedziała Lucynka
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami.... Nieprawda. XXI wiek, duże miasto, koniec listopada. Na dworze ciemno, zimno, wieje. Przed oknami banku siedzi kruszynka - ma mocno brudne futerko. Trzęsie się z zimna. Od dawna pusty brzuszek. Już nawet nie płacze… Może chce przynieść komuś szczęście a może raczej liczy na to, że ktoś ją dostrzeże i pomoże. Ulicą przechodzi Człowiek.

czwartek, 5 grudnia 2013

Z doświadczeń domu tymczasowego

Pusia
opowiedziała Jola
Pierwszą „tymczasową” kotkę przyniosłam po prostu z pracy. Siedziała na podjeździe i czekała – na mnie? Nie chciała mnie puścić, zadzwoniłam do domu i uzyskałam zgodę Mamy na przywiezienie kotki. Zadowolona wniosłam ją na rękach do pokoju i radośnie postawiłam przed około roczną rezydentką, Pusią... I pierwszy raz zobaczyłam Pusię Wściekłą. Zostałam ofukana, osyczana, Pusia zjeżyła się cała, nowa kotka przerażona uciekła z pokoju. Musiałam kotki rozdzielić i pierwszy raz mniejszy pokój posłużył za azyl dla niechcianego (przez Pusię) gościa. Powoli, łagodnym głosem przemawiałam do Pusi i przekonałam ją, że nadal jest moim najważniejszym kotem, że bardzo ją kocham i wszystko jest w porządku. Po 2 tygodniach udało mi się znaleźć dom dla nowej, choć dziś myślę, że teraz nie oddałabym tam kota. Ale musiałam się spieszyć, bo wprawdzie Pusia zaczęła się do nowej przyzwyczajać, jednak dla 80-letniej Mamy opieka nad dodatkowym kotem była zbyt kłopotliwa. Pewnie skrzywdziłam obie kotki, bo nowa została przez opiekunkę przekazana mieszkającej pod miastem rodzinie – i nie wiem, co się z nią dalej działo,